Dużo jest imprez growych w Polsce. Co roku pojawiają się nowe, a niektóre, tak jak Pixel Heaven, kontynuowane są przez kilka kolejnych lat. W tym roku odbyła się trzecia edycja wspomnianego wydarzenia. Czy organizatorom udało się utrzymać zainteresowanie uczestników, a jednocześnie zapewnić odpowiednią świeżość?
Nowości na pewno nie zabrakło. Zmieniono termin imprezy z przełomu maja i czerwca na wrzesień. Jesienna aura moim zdaniem dużo bardziej sprzyja tego typu wydarzeniom, a na pewno jest dużo bardziej funkcjonalna. Upały nigdy nie były pożądane przez tłumy osób w ciasnych pomieszczeniach. Z miejscem nie było na szczęście w tym roku problemu – Pixel Heaven przeniosło się do Warszawskiej Szkoły Filmowej oraz pobocznego kina Elektronik. Rozwiązanie bardzo dobre, dające dużą przestrzeń i oddzielające od siebie większe grupy osób.
Na imprezy tego typu zawsze przybywają bowiem różni osobnicy. Jedni chcą zobaczyć nowe, niezależne gry, inni przypominają sobie jak elektroniczna rozrywka wyglądała kilkanaście lat temu, a głodni wiedzy uczestnicy spędzają godziny wsłuchując się w nietuzinkowe prelekcje oraz panele.
Na Pixel Heaven 2015 zostało to zorganizowane tak, aby nikt nie wchodził sobie w drogę. Wykłady dostały osobne miejsce na bardzo dużej sali kinowej oraz w nieco mniejszej sali w Warszawskiej Szkole Filmowej, a stoiska indie oraz retro zajęły hol tej instytucji. W pobocznych pomieszczeniach pasjonaci grali w rozmaite planszówki, a przy ścianach stały oryginalne flippery cieszące się niezwykłą popularnością.
Prelekcji było naprawdę sporo – w ciągu trzech dni odbyło się ich prawie 40. Uważam je za najmocniejszy punkt tegorocznej imprezy. Dogodne tematy znaleźli dla siebie zarówno entuzjaści retro sprzętów, jak i osoby zainteresowane tworzeniem gier wideo. Dodatkowo, jak na kino przystało, w sali odbyły się pokazy premierowe lub przedpremierowe filmów dokumentalnych związanych z elektroniczną rozrywką (Thank You For Playing: Kultowe magazyny o grach, From Bedrooms to Billions). Nie sposób zapomnieć również o sesjach Q&A i naprawdę wspaniałych gościach, którzy przez wielu uważani są za prawdziwe legendy (Jeff Minter, Sam Barlow, Dino Dini). Warto też dodać, że linki do prelekcji w formie wideo udostępnione zostaną wkrótce na facebookowej stronie Pixel Heaven.
Niestety, w kwestii prelekcji nie zabrakło minusów. Wystarczyło kilkuminutowe przedłużenie każdego z paneli i już rozjeżdżał się cały plan dnia. Ciężko było przez to tak zorganizować czas, aby zdążyć wziąć udział we wszystkim, co interesujące. Nie winię jednak za to organizatorów. Prelegentów było mnóstwo, a ogarnięcie tak dużej ich liczby to wyzwanie samo w sobie. Na przyszłość proponuję jednak zrobić jakiekolwiek przerwy między prelekcjami, co pozwoli zapewne uniknąć takich poślizgów.
Strefa retro była w tym roku wyjątkowo mała, co paradoksalnie wyszło imprezie na plus. Tego typu stoiska pojawiają się już właściwie na wszystkich wydarzeniach growych – mają nawet własne, dedykowane eventy. Na Pixel Heaven 2015 nie zabrakło najważniejszych retro komputerów i konsol, a stanowiska oblegane były przez osoby z każdej grupy wiekowej. Zauważyłem, że ludzie wspaniale bawili się przy tych urządzeniach. Jeżeli jednak ktoś poczuł niedosyt, to serdecznie polecam inne tego typu wydarzenia, nastawione głównie na rozrywkę ubiegłego wieku.
W głównym holu Warszawskiej Szkoły Filmowej, obok stanowisk retro, pojawiły się stoiska indie developerów. Doceniam takie inicjatywy – to świetna okazja aby zapoznać publikę ze swoimi produkcjami. Co więcej, często w ten sposób dowiadujemy się o prawdziwych perełkach. Ostatniego dnia najlepszym grom zostały przyznane nagrody, a zdecydowanym zwycięzcą zostało studio Merixgames z grą Kopanito All-Stars Soccer, deklasując całkowicie konkurencję. To pierwsza tak duża produkcja tego studia, a na koncie już mają spory sukces. Trzymam za nich kciuki i życzę dalszego rozwoju!
Muszę wspomnieć jeszcze o jednej rzeczy – dedykowanej aplikacji mobilnej dla odwiedzających. Świetna sprawa – korzystałem z niej przez całą imprezę sprawdzając godziny prelekcji, czytając o gościach i dodając różne wydarzenia do ulubionych, aby później móc je łatwiej znaleźć. Aplikacja nie jest czymś, co mogłoby decydować o udanej imprezie, ale organizatorzy innych tego typu eventów zdecydowanie powinni brać przykład. To ułatwienie, którego często brakowało mi u „konkurencji”.
Pixel Heaven jest w tym momencie moim faworytem w kategorii imprez growych, nie będących typowymi targami. Z małego wydarzenia odbywającego się w ciasnej piwnicy wyrosło na imprezę z rozmachem. Nie było idealnie, kilka rzeczy nie zagrało tak jak powinno, ale organizatorzy zapewne uczą się na błędach. Mam nadzieję, że Pixel Heaven 2016 będzie jeszcze lepsze, jeszcze większe i przyciągnie jeszcze więcej osób.