Jak już wspomniałem w mojej relacji z tegorocznej edycji Warsaw Games Week, nieoczekiwanie najbardziej zainteresowało mnie stoisko od IMGN.PRO – polskiego wydawcy gier niezależnych. Przygotowano dwa stanowiska: pierwsze z nowymi dodatkami do Euro/American Track Simulator (na miejscu były do wypróbowania dwie ogromne, profesjonalne maszyny do symulowania jazdy ciężarówką) oraz drugie z trzema indykami. Obok (zbyt) głośnych scen, krzyków, konkursów, tańców, to właśnie tutaj można było na chwilę przysiąść, pograć czy porozmawiać z twórcą danego tytułu. Naprawdę niesamowite, niepowtarzalne doświadczenie.
My Memory of Us
Podobne produkcje:
Brothers: A Tale of Two Sons • Limbo • Valiant Hearts
Data premiery – 2018
Strona gry.
Dwuwymiarowa gra logiczna. Głównymi bohaterami są chłopiec i dziewczynka, którymi trzeba (naprzemiennie oraz niekiedy równocześnie) kierować by rozwiązywać zagadki. Głównym atutem tego tytułu jest klimat wylewający się z ekranu. Stylizowana, ręcznie rysowana grafika, świetnie pasująca do akcji muzyka oraz sam świat – przywodzący na myśl okres drugiej wojny światowej w Polsce, z wszechobecną biedą, pustką, zniszczeniami wojennymi oraz panoszącym się okupantem (w tej roli tym razem roboty). W krótkim fragmencie, który miałem przyjemność ograć, ukrywałem się przed atakiem wroga, puszką farby załatwiłem wrogiego generała oraz uciekłem na wózku przed dronami. Tą produkcją zainteresować powinni się z pewnością fani podobnych klimatem tytułów, osoby interesujące się tamtym okresem w historii naszego kraju oraz fani dopieszczonych graficznie gier.
Symmetry
Podobne produkcje:
Gods Will Be Watching • This War of Mine
Data premiery: Nieznana
Strona na Steamie.
Kolejny tytuł z genialną muzyką, grafiką oraz klimatem, a jednak z zupełnie innej beczki. Załoga statku kosmicznego rozbija się na obcej planecie – większość urządzeń zepsuta, spora część załogi zginęła lub zaginęła w dzikim, niezbadanym środowisku. Jednak trzem członkom załogi udało się przetrwać, zbudować schron i teraz czekają na rozkazy gracza. Każdym z nich trzeba pokierować (najlepiej wszystkimi naraz), ściąć drzewa na opał, wyhodować pożywienie i pozbierać elektrośmieci do naprawy uszkodzonych urządzeń, żeby wreszcie wyrwać się z tego miejsca. To wszystko tylko brzmi tak prosto – ścinając drzewo, postać strasznie się męczy, aż w końcu trzeba ją wysłać na odpoczynek. W tym samym czasie inna osoba zgłodnieje, więc trzeba ją nakarmić, o ile jest czym. Równocześnie trzecia postać może być daleko poza bazą, naprawiając tam sprzęt, aż spotka go nagła burza i już po nim. W tym momencie to do gracza będzie należeć decyzja, czy najlepiej go tak pozostawić, pochować, czy może w związku z trudną sytuacją w obozie trzeba będzie go… zjeść.
Cały czas czegoś brakuje, w każdej chwili coś może się zepsuć, tak więc zebranie odpowiedniej ilości surowców do naprawy sprzętu nie jest takie proste. Czasem, tuż przed dużym sukcesem i popchnięciem całej sytuacji naprzód, trzeba będzie ratować załogę od pewnej śmierci i zaczynać zabawę prawie od nowa. Wybory, decyzje, poziom trudności – z pewnością nie jest to gra trzymająca gracza za rękę. I to jeszcze nie wszystko, ponieważ już po chwili można odkryć prawdziwe znaczenie tytułu tej gry – planeta ta skrywa ciekawą, ale i niebezpieczną tajemnic. Wszystko zostało okraszone minimalistyczną (ale bardzo ładną) grafiką i klimatyczną muzyką.
Seven: The Days Long Gone
Podobne produkcje:
Gothic • Dying Light • Thief
Premiera: 1 grudnia 2017
Strona na Steamie.
I wreszcie: Seven. Produkcja, która wciągnęła mnie najbardziej, dosłownie 2 godziny grałem w nią, nie mogąc się oderwać (gorąco pozdrawiam pana Miłosza, jednego z twórców gry, za wszelkie udzielone informacje). Jest to RPG z kamerą w rzucie izometrycznym, gracz wciela się w złodzieja, któremu nie powiódł się ostatni skok i trafił na więzienną wyspę. W tytule spotyka się branżowe standardy, takie jak magia, potwory, skradanie się, kradzieże – generalnie wszystko to, co było już milion razy, jednak na tle innych tytułów Seven wyróżnia swoboda. Cała mapa jest wielopoziomowa, a w ręce gracza oddano niesamowicie przyjemną możliwość poruszania się. Dojdziemy tam, gdzie chcemy, wspinając się, skacząc, zsuwając, przeskakując z żyrandolu na żyrandol; jeśli nie posiadamy przepustki garnizon strażników nie wpuści nas w bardziej zabezpieczone miejsce, wtedy można przejść przez mur – dawno nie czułem takiej przyjemności z samego poruszania się postacią.
Do tego wolność w stylu rozgrywki – takie przejście bez zezwolenia sprawia, że będziemy cały czas narażeni na ataki ze strony strażników. Wtedy można omijać ich, kryjąc się w cieniu, przejść do strefy niekontrolowanej przez władze albo po prostu udawać inną osobę. Dokonując kradzieży, można wybić wszystkich po drodze, ominąć ich, przebrać się lub wejść dachem. Większość wątku fabularnego dzieje się na wspomnianej wcześniej wyspie, podzielonej na strefy, kontrolowanej przez różne trzymające władzę grupy, tak więc wolność fabularna, misje robione dla dowolnej frakcji oraz, oczywiście, wybór zadań też dowolny. Niespodzianie ten nieznany mi wcześniej tytuł stał się nagle grą konieczną do zakupienia, być może nawet walczącą o tytuł jednej z lepszych i ciekawszych produkcji tworzonych w Polsce. Polecam wszystkim fanom Gothiców (za klimat) oraz koneserom tytułów cRPG.