Kolejne Warsaw Games Week za nami. Było czego się obawiać – skrócenie całej imprezy z czterech dni do trzech czy połączenie z imprezą youtuberów „LifeTube Festival”. Bez wątpliwości jednak powiem, że była to jak dotąd najlepsza edycja!
W relacji swoje opinie na temat różnych atrakcji przedstawił również Mateusz „Mkali” Kalicki.
Okiem Mkaliego:
Na Warsaw Games Week zawitałem w tym roku po raz trzeci i muszę przyznać, że targi ciągle utrzymują swój stały, wysoki poziom. Być może w przyszłości będą mogły one dorównać takim gigantom jak Gamescom bądź Tokyo Game Show, a na razie z małą grupką znajomych (znanych z pewnego Podcastu) przemierzałem hale zapełnione grami, sprzętem oraz innymi ciekawostkami i jest o czym opowiadać.
Przede wszystkim całkiem poważnej zmianie uległo rozplanowanie całych targów. Rok temu pierwszy dzień z rana przeznaczony był dla mediów oraz osób, które zdecydowały się przeznaczyć na bilet 100 złotych – czyli generalnie mało ludzi, brak kolejek, łatwo można sprawdzić wszystko. Kolejne dni były mniej ekskluzywne, chociaż w piątek z racji dnia pracy oraz szkoły też nie widziałem zbyt wielu ludzi. Za to w weekend targi zalali rodzice z dziećmi, nastolatki oraz dorośli. W tym roku zrezygnowano z mediowego czwartku, ale na szczęście poprawiona została organizacja oraz kontakt z wystawcami. W piątek rano odbył się krótki briefing dla prasy i „szkolna wycieczka” w grupce po wszystkich halach. Chwila rozmowy z każdym większym wystawcą, informacje o tym, co przede wszystkim warto zobaczyć. Po umówieniu z Sony można było dostać opaskę uprawniającą do sprawdzenia wszystkich atrakcji bez kolejek, na miejscu takie opaski rozdawał także Microsoft. Ostatecznie okazały się one niepotrzebne – w pierwszy dzień nie było dużych kolejek, wszystko można było sprawdzić bez problemów. Wydawca IMGN.PRO pozwolił też umówić się na ogranie przedpremierowo swoich gier oraz rozmowę z ich twórcami na konkretną godzinę. Tak więc – mimo skrócenia długości targów – nie było problemów ze sprawdzeniem wszystkiego. Chociaż przyznam, że będąc od samego początku do samego końca, cały dzień nie starczył mi na sprawdzenie wszystkich interesujących rzeczy.
Porzucając całą medialną otoczkę, ocenić przede wszystkim trzeba raczej to, co interesuje typowego odwiedzającego. Impreza odgrywała się głównie w 3 halach (2 dla WGW, jedna dla LifeTube). Pierwszą (oczywiście najważniejszą) strefę foodtruckową większość oceniła zapewne neutralnie. Ceny zwyczajne, jedzenie typowe burgerowo-hotdogowe chociaż też i sporo egzotyki, ciężko jednak było niekiedy dopchać się i zamówić cokolwiek. Na terenie targów działała też na szczęście kantyna, gdzie znaleźć można było bardziej typowe, polskie jedzenie z trochę gorszą ceną, ale dało się przynajmniej coś zjeść.
Stanowisko Sony – zajęli swoimi sprzętami prawie całą halę, świetne przygotowanie. Gdy rok temu skromnie pokazywali przedpremierowo PS4 Pro, tak teraz możliwości tego sprzętu można było przetestować na parunastu stanowiskach; do tego strefa odpoczynku dla plusowiczów, stanowiska z PS VR oraz oczywiście zwykłe PS4. Do tego obligatoryjna na tego typu imprezach scena. Zgromadziło się przy niej wielu najmłodszych fanów niebieskich oraz fanów konkursów, ale też i dla zwykłych graczy zdarzały się ciekawostki w postaci prezentacji najnowszych produkcji. No ale przede wszystkim: gry. Przemilczę temat gier już wydanych (możliwość ich przetestowania na pewno była dobrą okazją, by zdecydować się na zakup), ponieważ na miejscu pojawiło się parę ciekawych, przedpremierowych tytułów:
Detroit: Become Human – zdecydowanie najbardziej interesujący tytuł. Do rozegrania około 15-minutowe demo znane z różnorakich zwiastunów już od bardzo dawna, jednak teraz wreszcie w wersji grywalnej. Bez zbędnego wprowadzania gracz dowiaduje się, że jest negocjatorem i ma odzyskać ludzką dziewczynkę z rąk zbuntowanego androida. I właśnie to pokazuje magię tej gry, całkowita wolność. Można bez zbędnego rozmyślania wkroczyć do akcji, okrzyczeć prowodyra całego zamieszania i spróbować wyszarpać dziecko z jego rąk. Można też wzbudzić jego zaufanie, łudząc go, że nic mu nie grozi i wystarczy tylko, że się podda. Studiując jednak miejsce zbrodni, krok po kroku, ślad po śladzie, poznać można całą historię tego zdarzenia; czas działa na naszą niekorzyść, jednak poznanie przeciwnika jest przydatne przy planowaniu całej akcji. Cały świat gry, możliwości, wybory, pokazują, że PlayStation 4 zdobywa naprawdę mocną grę na wyłączność. Sam nie byłem do niej przekonany, teraz jednak widzę, że będzie to jedna z pierwszych gier do zakupu w kolejce po zdobyciu tej platformy.
The Inpatient – horror na PS VR, prequel do Until Dawn. Szpital psychiatryczny, gdzie nie wiadomo, co dzieje się naprawdę. Wybory, wybory, wybory, drobne i większe – jeśli ktoś grał w UD ten wie, czego się spodziewać. Na pewno jest to jeden z bardziej interesujących horrorów zbliżających się na sprzęty wirtualnej rzeczywistości, ale na pewno nie najbardziej – to miano skradło Transference od Ubisoftu, o czym trochę później.
Stifled – kolejna gra na PS VR, chociaż właściwie bardziej eksperyment. Cały czas postać gracza porusza się w ciemnościach, które może na chwilę rozświetlić wydając dźwięki (coś jak echolokacja u nietoperzy). Pomysł średnio się sprawdził w głośnych warunkach targów i zapewne nie będzie to tytuł, który pokazuje się grupce podjaranych technologią znajomych na imprezie, ale do zagrania samemu w domowym zaciszu jak najbardziej, warto poobserwować.
Następna hala, którą odwiedziłem było skupione na grach firmy Cenega oraz Playstation. Oprócz takich tytułów jak The Evil Within 2, Shadow Of War, NBA 2K18, Dragon Ball Fighter Z oraz NekoNoKo… NiNoKuni 2 chciałbym omówić szerzej prezentację gry Wolfenstein II: The New Colossus oraz… Sonic Forces. Wolfenstein II był prezentowany w osobnym pomieszczeniu za zamkniętymi drzwiami i miałem okazję zobaczyć dość obszerny fragment rozgrywki. Musze przyznać, że nowy wolfik bardzo przypomina mi… Dooma z 2016 roku. Jest jeszcze szybszy od swojego poprzednika. Blazkowicz jest zdolny do wykańczania nazistów w bardzo spektakularny sposób, a wprowadzona modyfikacja broni pozwala na całkowicie nowe możliwości wywołania chaosu wśród wrogów. Premiera już w tym miesiącu, a ja już zacieram rączki na swój egzemplarz gry.
Z kolei Sonic Forces zachęcało młodszych graczy do zapoznania się z niebieskim jeżem. Byłem nim bardzo pozytywnie zaskoczony, demko które miałem okazję ograć było, no cóż…, szybkie. Gra dzieje się po wydarzeniach z Sonic Lost World i pozwala na ogranie poziomów Sonikiem albo stworzonym przez gracza bohaterem, który może specjalizować się w elektryczności lub w ogniu. Sam tytuł prezentuje się bajecznie i pewnie zadowoli młodszych oraz starszych fanów niebieskiego jeża.
Na stanowisku Sony kupił mnie głównie Playlink, a zwłaszcza jeden tytuł – Wiedza To Potęga, który, naśladując kultowego Buzza, zachęca graczy do wytężenia swojej mózgownicy, zadając różne pytania z dedykowanych dziedzin. To jest idealny tytuł na różne imprezy domowe przy konsoli.
Strefa Microsoftu – eee… no nie jest o czym za bardzo mówić. Jak na każdej edycji było stoisko z Minecraftem (na PC-ty i Xboxy), do tego stanowiska z remasterem Age of Empires, Forzą, Fifą – standard. Zrezygnowano za to z własnej sceny (w związku z tym z konferansjerem, konkursów, nagród itd.), tuż obok znajdowała się tylko scena Ubisoftu, z 24h/7 tańcami w Just Dance (być może na tej scenie przygotowano parę atrakcji, jednak nie udało mi się na nie trafić). Bardzo głośnymi tańcami. Oprócz tych atrakcji Microsoft przygotował prawdziwą gratkę dla fanów – oddzielny pokój dotyczący Xboxa One X.
Po wejściu do sali w oczy rzucały się wszystkie wydane do tej pory Xboxy, następnie zaś każdy zasiadł w fotelu i odtworzona została prezentacja dotyczącą najnowszej konsol… wróć. Odtworzono prezentację dotyczącą Dolby Atmos. Dopiero po niej przedstawiono film dotyczący nowego Xboxa. Jest z całą tą prezentacją pewien trywialny problem – wspomniana wcześniej scena Ubisoftu. Dosłownie dwa metry dalej znajduje się najgłośniejsze miejsce na całych targach. Można powiedzieć, że są dwie szkoły radzenia się sobie z takim problemem:
- Szkoła Bethesdy: małe, klimatyczne kino z pokazami filmu o nowym Wolfensteinie znajdowało się tuż obok sceny Sony. Co zrobiono? Profesjonalnie wytłumiono całą salę, tak że w niczym to nie przeszkadzało.
- Szkoła Microsoftu: podbito basy na 11, żeby spróbować zagłuszyć pobliską scenę.
Słowo klucz to „spróbować”, ponieważ głośne „I’M BLUE DABU DIBA” ze sceny obok było bardzo dobrze słyszalne, za to ledwo dało się zrozumieć słowa w filmie (przynajmniej były napisy). A i sama jego treść była śmieszna. Filozoficzne wstawki o tym, czym jest potęga, z wybuchem wulkanu czy lotem motyla robiącymi za tło, były przeplatane z fragmentami gameplayów oraz zwiastunów gier. Na przykład z dwuletniego Halo 5 albo z trzyletniego Wiedźmina 3. Były gry starsze i nowsze, Ori and the Blind Forest (dwuletni) prezentował się ślicznie, ale pokazano też produkcje wyglądające jak streamowane w 360p ze sporą kompresją. Czy naprawdę coś takiego ma zachęcić kogokolwiek do zakupu nowej, potężnej konsoli? Dopiero po seansie zrozumiałem, że zakazano wykonywania zdjęć oraz nagrywania filmów po to, żeby chociaż wstydu w internecie nie było.
Po seansie wszyscy udali się do kolejnej sali, gdzie na olbrzymich telewizorach można było pograć chwilę w 4K na devkicie nowego Xboxa. Spory plus i ciekawe przeżycie, ale pisząc „chwilę”, mam na myśli dosłownie minutę. Tuż po wejściu do sali na połowie ekranów wyświetliła się informacja o zbliżającym się wyłączeniu telewizora, zapewne z powodu oszczędzania energii. Nie chciałem sam grzebać przy sprzęcie, tak więc zacząłem szukać kogokolwiek z obsługi, ale okazało się, że nikogo takiego nie ma. Gdy wyłączyła się większość monitorów, po prostu prawie wszyscy ludzie wyszli. Tragedia.
W zeszłym roku było więcej stanowisk do grania oraz więcej ciekawych tytułów (Gears of War czy Deadrising chociażby), w tym roku walnięto trochę Minecrafta i Fify, pożałowania godną prezentację nowej konsoli i dano możliwość zagrania na Xbox One X (krótka bo krótka, ale zawsze) w Forzę czy Age of Empires (przynajmniej te tytuły na plus). Quo vadis, Microsofcie? Totalny regres w porównaniu do poprzednich edycji. Xbox One X zapowiada się na świetną konsolę, jeśli tylko wyjdą na niego ciekawe tytuły, to będzie świetnym sprzętem do grania w tytuły z trzech generacji. Stoisko na Warsaw Games Week nie zachęciło mnie do zakupu, ale nie skreślam go, poczekam na możliwość dłuższego sprawdzenia sprzętu.
W strefie Ubisoftu nie spędziłem zbyt wiele czasu (głównie przez spory hałas wydawany przez scenę), jednak muszę wspomnieć przynajmniej o grze Transference. Ta zbliżająca się na sprzęty wirtualnej rzeczywistości na PC i konsole prdukcja jest kolejnym horrorem. Bardzo ciekawa otoczka, klimat, grafika – aż żal mi cokolwiek opowiadać, to trzeba przeżyć samemu. Żeby zachęcić, najbardziej przypominało mi to P.T. w VR. Po prostu trzeba samemu spróbować.
Następne stanowisko, które z wielką chęcią odwiedziłem należało do Microsoftu oraz Ubisoftu. Do ogrania dostaliśmy takie tytuły jak: Forza Motorsport 7 na Xbox One X (gra na konsoli wygląda oszałamiająco!!!), Pro Evolution Soccer 2018, Assassins Creed Origins, Age Of Empires Definitive Edition, The Crew 2, South Park Fractured but Whole, wspomniany już Just Dance 2018 i Far Cry 5. Jednakże chciałbym przyznać, że to właśnie ostatni wymieniony tytuł zrobił na mnie największe wrażenie, nawet pomimo chrupania przy większych potyczkach. Mieliśmy styczność z dość wczesnym demkiem, więc mam nadzieję, że do premiery gry jeszcze wiele się pozmienia. Przejdźmy do pozytywów! Sama rozgrywka została znacząco usprawniona i wykorzystano wiele funkcji zastosowanych w Far Cry Primal. Dostaliśmy towarzyszy, którzy mogą nam pomóc w likwidowaniu przeciwników, zdobywaniu amunicji oraz odkrywaniu nowych miejsc. Zauważyłem również, że poprawiono nawet takie małe bolączki jak słabo czytelna mapa znana z poprzednich odsłon gry. Miałem okazję w grze polatać, postrzelać, pojeździć wozami oraz uciekać przed wściekłym niedźwiedziem wraz z innymi NPC-ami. Szykuje się bardzo dobry shooter, który wchłonie mnie i zapewne innych graczy na wiele godzin.
Strefa Nintendo – na pierwszej edycji pojawili się z przytupem, sceną i wieloma stoiskami Wii U i 3DSa. W zeszłym roku nie było ich w ogóle, ale w tym wracają. Chociaż bez sceny i ogólnie trochę skromniej jednak przynajmniej dobrze przygotowani. Paręnaście stanowisk ze Switchem oraz szeroki wybór gier do przetestowania: imprezowe, takie jak Fifa, Splatoon, Mario Kart 8 Deluxe, Just Dance czy 1-2-Switch, ale także tworzone bardziej z myślą o samotnym graczu Skyrim, Super Mario Odyssey czy Zelda: BotW. Parę tytułów można było sprawdzić zarówno w trybie przenośnym, jak i stacjonarnym, gry wieloosobowe dało się przetestować wygodnie ze znajomymi. Na miejscu krążyło naprawdę dużo pracowników stoiska z dobrze widocznymi czerwonymi koszulkami, zawsze gotowych wspomóc radą, wytłumaczyć coś czy pomóc ze sprzętem. Do tego ustawiono jeszcze parę stanowisk z różnymi modelami 3DSa wyposażonymi w najnowsze tytuły: Metroid: Samus Returns, Mario & Luigi: Superstar Saga + Bowser’s Minions czy Hey! Pikmin.
I w tym cała rzecz – stoisko Nintendo było mniejsze od tego Microsoftu, miało mniej stanowisk, nie miało sceny do tańczenia Just Dance, ale za to wypakowane grami. Choć oczywiście mieli swoje wpadki. Zdarzyło mi się, że pad nie chciał się połączyć czy joycon się rozłączył, taka natura tych sprzętów. Mimo wszystko Nintendo było po prostu lepszym stoiskiem dla zwykłych graczy. Xbox może mieć swoje teraflopy i 4k, niektórzy korzystać ze Switcha muszą się dopiero nauczyć, ale porównując same stoiska, Czerwoni bardziej zachęcili nowych nabywców do swojego sprzętu niż Zieloni.
Sekcje Nintendo odwiedziłem najpierw i pierwszą produkcję, jaką miałem okazję przetestować, było Super Mario Odyssey. Będąc wielkim fanem wąsatego hydraulika, nie miałem problemu, aby poznać podstawowe sterowanie bohatera i wciągnąć się w udostępnione demko gry. Od samego początku biegałem po ulicach „New Donk City”, zbierałem poukrywane w różnych zakamarkach księżyce oraz wykonywałem dostępne zadania poboczne i przejmowałem kontrolę nad taksówkami, przechodniami i przeciwnikami. Najnowsze Mario jest przepiękne graficznie i mocno zachęca do eksplorowania świata. Muszę przyznać, że to będzie bardzo mocny kandydat na grę roku 2017.
Oczywiście nie samym Mario japońska firma stoi i zaprezentowała kilka bardzo ciekawych tytułów na Switcha i 3DSa. Oprócz dostępnych obecnie na rynku Mario + Rabbids, Metroida, Zeldy, Pokemonów, albo Fify 18 mogliśmy pograć w Fire Emblem Warriors, które przyciąga wartką akcją i może być bardzo interesującą pozycją dla fanów bitek Musou oraz serii Fire Emblem. Następna gra, która mnie porwała na stoisku Nintendo to… Just Dance 2018. Tak, jestem wieloletnim fanem serii i nigdy nie odpuszczam okazji na wspólne wygibasy przed telewizorem przy bardzo dobrej muzyce. Najnowsza odsłona, którą testowałem (i to nie tylko na Switchu), porywa przy muzyce takich znanych wykonawców jak: Katy Perry, Hatsune Miku, Ariana Grande lub Beyonce, a samych kawałków jest ponad 40. Spoglądając czasami na stanowiska z grą, muszę przyznać, że produkcja cieszyła się dość dużym zainteresowaniem graczy.
Wypada jeszcze wspomnieć też o drugiej imprezie, odbywającej się na terenie targów – LifeTube, dla wszystkich fanów gwiazd serwisu YouTube. Wszystko działo się w oddzielnej hali, widać spore rozdzielenie imprez. Na miejscu okazało się, że jest to obiekt podobny wielkością do reszty… jednak nie zapełnioną nawet tak w połowie jak pozostałe. Paręnaście stoisk z gadżetami do kupienia, scena, kino youtuberów (trochę foteli, rzutnik, płachta i różne filmy z YT), dużo stanowisk do grania w planszówki i tyle. Ludzi też tam nie było za wiele przez większość czasu. Zbierali się gdy pojawiał się ktoś sławny, potem znowu odpływali na inne tereny targów. Generalnie nie było takiej tragedii, jakiej można się było spodziewać, wydarzenia całkiem od siebie oddalone, no i zagwarantowało to przypływ znanych twarzy – pomysł organizacji w jednym terminie na plus.
Chciałbym jeszcze wspomnieć pokrótce o LifeTube, który odbywał się jednocześnie z targami oraz pozostałych atrakcjach zaoferowanych przez organizatorów. Na Life Tube Video Fest uczestnicy mieli okazje nie tylko zobaczyć swoich ulubionych youtuberów, ale też brać udział w ich autorskich atrakcjach, porozmawiać z nimi, zrobić zdjęcie czy poprosić o autograf. Koncert Cyber Mariana, pokaz magiczny Magic Of Y i przeróżne konkursy, to tylko niewielka część atrakcji festiwalu. Na hali również odbywały się zawody Rainbow 6 Siege oraz udostępniono przeróżne planszówki do wypróbowania i ewentualnego zakupu. Oprócz tego pojawiły się minikonkursy CS GO/Dirt na stoisku Saturn Polska, pogrywajki w LoLa na najnowszych sprzętach i warsztaty składania Gundamów na stoisku Gundam Polska, które bardzo ciepło pozdrawiam.
Stoisko TVGry – jak co roku, w hubie łączącym większość stref i hal swoją scenę rozstawiło TVGry. W każdym momencie trwania targów obejrzeć tam można było zwiastuny, posłuchać wywiadów z twórcami najnowszych gier, wziąć udział w konkursach, porozmawiać z samymi członkami ekipy autorów stoiska (gorąco pozdrawiam Heda). Jednak najciekawszym punktem był z pewnością koncert zespołu Percival, miła niespodzianka i odpoczynek od gwaru targów; po reakcji widowni widać było, że pomysł naprawdę trafiony. Szczerze polecam stoisko, na pewno za rok warto co jakiś czas tam wpaść, obejrzeć albo po prostu z góry już zaplanować, na jakie wydarzenia warto się wybrać.
Na T-Mobile Warsaw Games Week 2017/ LifeTube Video Fest działo się bardzo dużo i typowy uczestnik w jeden dzień z pewnością nie ogarnie wszystkich dostępnych atrakcji, więc wszystkim zainteresowanym WGW 2018 sugeruje, wykupienie dwudniowych wejściówek na targi. Ja z pewnością zawitam na kolejne WGW!
Tyle jeszcze pozostało do opowiedzenia, tyle ciekawych stoisk (moim ulubionym stanowiskiem było to od wydawcy IMGN.PRO, któremu poświęcę oddzielny wpis), jednak żeby już nie zanudzać: Warsaw Games Week zdobyło już swoją pozycję na rynku jako jedno z najciekawszych wydarzeń związanych z grami wideo w naszym kraju, co roku udowadnia że zasługuje na to miano. Jak dla mnie nie ma października bez WGW, za rok na pewno się wybiorę.
Zdjęcia pochodzą z oficjalnej strony Warsaw Games Week.