Kolejna spóźniona relacja, ponieważ w tym roku oprócz Pyrkonu udało mi się też pojawić po raz pierwszy na Pixel Heaven. Mniejsza impreza, o zupełnie innym charakterze. Myślałem, że będzie to wielkie święto dla fanów retro (i tylko dla nich), ale okazało się, że nie! Było tu wszystkiego o wiele więcej i do tego dla wszystkich. Podzieliłbym ją na trzy główne części.
Bilety na wydarzenie udostępnił bezpłatnie organizator. W tekście dwa razy poruszona jest obecność firmy GOG (CD Projekt), w której pracowałem, ale nie zyskuję żadnych korzyści z pisania o niej.
Strefa grania
Jeśli chodzi o sprzęt – niesamowite. Nie mogę wyjść z podziwu, ile tego tam było. Całe rzędy konsol, kineskopów, pinballi, kaset, kartridży, dżojstików, padów, 8 bitowych komputerów i automatów do gier. Wszystko dowolne do grania, bez opłat. Pograłem trochę na Pegasusie na słynnym 168 in 1, sprawdziłem parę klasycznych pongów, Dreamcasta, Amigę, i dużo innych sprzętów. Parę razy siedząc po prostu przy sprzęcie dosiadała się kolejna osoby i graliśmy razem. Bardzo fajna atmosfera, i starzy wyjadacze przypominający sobie czasy młodości i najmłodsi sprawdzający czym kiedyś jarali się rodzice.
Strefa stoisk
Najwięcej handlowych. Nerdowskie kubki, portfele, koszulki i podkładki pod myszki. Generalnie taki nerdowski konwentowy standard, ale z dużym naciskiem na retro. Najbardziej podobało mi się stoisko Pixel-Boxa (z którego oferty zainteresowało mnie sporo geekowych portfeli).
Sporo stoisk z różnymi ofertami. GOG z prezentacją gier na swoją platformę, Jujubee ze swoim Kurskiem – ale nie możliwością zagrania, tylko spróbowania sił w ich minigierkę związaną z grą i szansa na wygranie planszówki promującej wspomniany już tytuł, ekstra. Była strefa chilloutu od Huuge Games (standardowo w tej branży), gdzie można było się położyć na pufie, odpocząć, pograć na Pegasusie. Była też strefa jedzenia na zewnątrz, z foodtruckami – frytki, burgery, pizza, kawa, napoje chłodzone. Nie było potrzeby się ulatniać nigdzie, zjeść i odpocząć można było na miejscu.
Było też na miejscu sporo stoisk do pogrania nowych tytułów a zwłaszcza indyków. Krótka relacja tutaj.
Strefa sceny
Jeszcze przed samym wydarzeniem sprawdziłem na stornie internetowej spis wszystkich występów na scenie. Coś niesamowitego. Znane nazwiska z branży, ludzie siedzący w niej od dziesięcioleci, ciekawe panele dyskusyjne, wywiady, a nawet prapremiera filmu! Przed samym PH odbyła się jeszcze mniejsza konferencja prasowa tego wydarzenia, i na miejscu scena była bardzo dobrze wykonana. Spodziewałem się więc, że siedząc i słuchając spędzę większość tej imprezy.
Na miejscu jednak się okazało, że wszystko odbywa się w klimatycznym „hangarze”. Bardzo ładnie, ale trudno o odpowiednią akustykę i wytłumienie hałasu z otoczenia. Scena była więc mocno nagłośniona wieloma głośnikami, która bardziej zagłuszały, niż zapewniały słyszalność (załączyły mi się niemiłe wspomnienia z niesławnej sceny Microsoftu z zeszłorocznego WGW). Oprócz tego że za głośne, przypominały bardziej głośniki z dworców – ciężko było coś usłyszeć! Były konkretne miejsca gdzie można było coś zrozumieć, tam też siadałem, ale generalnie sprawdziłem parę najbardziej interesujących paneli, resztę niestety olałem. Bardzo ciekawy był film Wojna Gwiazd – o Gwiezdnych Wojnach w Polsce za czasów PRLu.
Różne różności
Pojawił się także pokój pełen speców od HRu z różnych firm, między innymi wspomnianego już GOGa. Wiadomo, fani retro to w większości dorośli ludzie, którzy grami interesują się już raczej -dziesiąt lat, od młodości, spora szansa że już pracuje albo właśnie chcą pracować przy grach wideo. Świetny pomysł!
Na sporym terenie rozciągały się różne modele z Gwiezdnych Wojen. Statki, pojazdy, Sokoły Millenium i inne takie. Ładne, dużo szczegółów, na miejscu nawet kręcili się autorzy tych dzieł i bardzo fajnie było posłuchać o ich pasji, skąd się wzięła, jak robili różne elementy.
Bardzo fajnym pomysłem był też oddzielny pokój ze strefą planszówek. Trochę z boku, oddzielony, cichszy, na miejscu można było spróbować wielu różnych gier ze znajomymi w spokoju. Do spokojniejszej strefy należała również strefa czasopism. Pufy, krzesła, leżaki i dziesiątki periodyków – Secret Service’y, PSX Magazyny, teksty o amigach, komodorach, atarynkach i wszystkim co retro, z epoki. Przyjemna lektura.
Na balkonie powyżej całych targów odbył się całkiem spory turniej Sociable Soccer. Każdy chętny uczestnik losował kraj z ostatnich mistrzostw świata, podzielenie na grupy no i gra. Na miejscu znajdował się o ile się nie mylę twórca gry, Jon Hare, i nadzorował wszystko. Znowu niepowtarzalna atmosfera.
Czy polecam? Z pewnością. Samemu lub w zespole, fanowi retro i nowszych gier, wszystkim.