Kolejna pozycja na Switcha, tym razem z pewnością sławniejsza. Gdy przed E3 wyciekła zapowiedź tego tytułu – nie mogłem w nią uwierzyć. Nowa gra z Mario od Ubisoftu już była całkiem niecodzienną rzeczą, ale zmiksowana z trochę przymierającą i głupkowatą marką Kórlików? A jednak okazało się to prawdą i mimo wszystko gra wyszła bardzo dobra. Powiedziałbym nawet, że jedna z pozycji obowiązkowych na Switchu.
Przez wypadek w „prawdziwym” świecie uniwersa Kórlików i Mario zostały ze sobą zmieszane. Jeden Kórlik został złączony z goglami odpowiedzialnymi za ten bałagan i dalej miesza w tym świecie, nie do końca ze złymi motywami. A zwierzaka tego przejął Bowser Junior, więc sytuacja robi się poważna. Na szczęście robocik z naszego świata szybko znajduje Mariana i innych herosów, by wyruszyć na wyprawę – powstrzymać młodszego Bowsera, odzyskać gogle i przywrócić porządek w tej chaotycznej krainie (podzielonej na pięć różnorodnych rozdziałów).
Gameplay dzieli się na dwie części, zabawa na mapie świata i ta „właściwa”. Podróżowanie przez mapy jest bardzo przyjemne i zabawne, ogląda się różnorodne ciekawe widoki, zbiera monety, rozwiązuje różne zagadki logiczne, np. przesuwanie klocków, przełączanie dźwigni. Do tego samo bieganie po danym rozdziale gry jest odprężające: częste interakcje z otoczeniem, rozmowy, otwieranie ukrytych przejść i rozwój fabuły (mój ulubiony to świat czwarty – wielki cmentarz, duchy, zombie i inne potwory – świetny klimat).
Gra główna wygląda trochę na taki XCOM dla dzieci, jednak nie oznacza to tego, że w grze nie znajdziemy żadnego wyzwania – wręcz przeciwnie. Przed każdą walką swoje postacie można uzbroić lub zamienić na inne oraz ustawić w odpowiedni sposób na planszy. Następnie trzeba poruszać się po polach zabijając wszystkich dookoła: strzelając, podcinając im nogi, skacząc na nich z góry, rzucając w nich bombami. Naprawdę, arsenał ruchów jest niezwykle bogaty. Postacie do tego mogą odbijać się od siebie nawzajem, by docierać dalej, używać umiejętności specjalnych, by się leczyć, zostawiać pułapki na przeciwników i wiele innych. Nie zawsze chodzi o zarżnięcie wszystkich Zajenców – czasem trzeba dostać się do konkretnego miejsca jak najszybciej (a przeciwnicy cały czas się odradzają, więc walka nie ma większego sensu) lub odeskortować jakąś postać do bezpiecznej strefy.
Wszystko jest bardzo soczyste, kolorowe i ładne. Postacie, przedmioty i słynne miejscówki ze świata Mario zmiksowane z Kórlikami czy przedmiotami codziennego użytku. O wielu rzeczach nasz przewodnik potrafi się wypowiedzieć, często można też z bliska podejrzeć na przykład co w basenie lawy robią dwa Kórliki. No i tak, jak wszystko jest ładnie zaprojektowane, tak większość rzeczy znajdujących się względnie dalej od kamery zostaje mocno rozmazana, zapewne by oszczędzać moc obliczeniową. I tak bym myślał, że jest to konieczne, ale Mario Kart 8 Deluxe i Zelda BoTW udowodniły, że sprzęt daje sobie radę i mogłoby to wyglądać lepiej.
Do podstawowej kampanii można po wszystkim wrócić “podpakowanym”, pozbierać wszystkie ukryte przedmioty i poprawić swoje wyniki. Dla graczy udostępniono także dodatkowe wyzwania do odblokowania, tematycznie odgrywające się w poprzednich światach. Jeszcze się nimi nie bawiłem, ale z pewnością gdy wrócę do gry, to je przemagluję. Do tego lokalne misje co-opowe, w które udało mi się pograć ze znajomymi i zabawa jest przednia. Sporo misji do ogrania, co prawda sterowanie jest całkiem skomplikowane jak na pojedynczego Joy-Cona, ale po paru minutach nauki całkiem sporo się już ogarnia. Można także włączyć niższy poziom trudności, żeby osoby, które pierwszy raz grają w tę grę, lepiej sobie radziły.
Gra okazała się naprawdę zabawna. Generalnie przez całą grę zdarzało mi się lekko uśmiechać pod nosem. Różne pomysły głupich Kórlikowatych są kreatywne, zwłaszcza to, jak próbują korzystać z przedmiotów codziennego użytku. Najlepszy okazał się boss wspomnianego już czwartego rozdziału. Kórlik duch, śpiewak operowy, który śpiewa całą długą piosenkę o tym, jak to Mario jest najgorszy, słabo jeździ na gokartach, w ogóle nic nie potrafi i powinien się poddać. Po całej grze bez ludzkich głosów (jak w to w sumie i w grach Mario, i w Kórlikach jest) było to wielkie i po prostu śmieszne zaskoczenie.
Niespodzianka tej generacji. Gra jest dobra, zabawna, ma bardzo dużo zawartości i dobrze można bawić się ze znajomym. Zdecydowanie polecam.
Platforma: Switch
Czy zagrać: koniecznie
Dla kogo: jeśli lubisz X-COMa lub po prostu posiadasz Switcha
Na liczniku: 25h+
W jednym zdaniu: świetny gameplay, dobry humor, fajny co-op