Po poprzednim, ledwie pięciogodzinnym locie piętnastoletnim Boeingiem 777 należącym do linii Emirates nie myślałem, że podczas kolejnego, dziewięciogodzinnego lotu na trasie Dubaj-Kapsztad, również Boeingiem 777 linii Emirates, system rozrywki pokładowej będzie jakkolwiek różnił się od tego pierwszego. Och, w jakim ja byłem błędzie.
SmellySocks tym razem dosyłał nam screeny z nieco bardziej cywilizowanego Walvis Bay w Namibii, gdzie zajadał steki ze strusia, zebry i oryksa szablorogiego. Stamtąd też słyszeliśmy od niego po raz ostatni, bo już dziś wyruszył na podbój pustyni podczas małego kempingu. Na pocieszenie wysłał czytelnikom powyższe zdjęcie nieco zdezelowanego samochodu. Chyba nie był na chodzie. Pierwsza część artykułu do znalezienia tutaj.
Pierwsze, co rzuciło się w oczy, to inny pilot oraz znacznie wyższa rozdzielczość ekranu (i proporcje z XXI wieku, a nie z 1969 roku). Inny system oznacza inne produkcje. No i większą ich liczbę, bowiem naliczyłem aż 105 tytułów. Inne gry oznaczają kolejny artykuł, zapraszam więc do lektury.
Gdy w w trakcie poprzedniego lotu do czynienia miałem głównie ze słabymi podróbkami bardziej znanych gier, tak tu było zupełnie inaczej. Zaskakuje liczba licencjonowanych tytułów przeportowanych na samolotowy system ICE. Co chwilę migało mi w rogu logo PopCapu albo Namco Bandai. Ostatnio wspomniałem o Cave Crunch – pacmanopodobnym potworku. Tutaj jest Pac-Man. Prawdziwy, oryginalny, dobry, stary jak dinozaury Pac-Man. Ale to nie wszystkie oryginalne gry. Jest jeszcze między innymi Zuma, zestaw gierek od Disneya, Who Wants To Be A Milionaire oraz STREET FIGHTER II. TAK. STREET FIGHTER II. Ale o nim – na końcu.
Heavy Weapon
Pierwszy tytuł, w który zagrałem jeszcze przed startem od razu ostudził mój początkowy entuzjazm. To luźna wariacja na temat klasycznego shoot ’em upa. Atakowany przez oponentów czołg jedzie sam, a naszym zadaniem jest jedynie kierowanie działem w taki sposób, by rozwalić wrogie pociski – z każdym trafieniem nabieramy doświadczenie, a nasza broń automatycznie się ulepsza. Problemem była płynność działania gry. Nie spodziewałem się wodotrysków, 1080p i 60FPS, ale, cholera, powyżej 10 klatek na sekundę nie udało się osiągnąć. Słabo, jak na grę akcji.
Super Pinball Arcade
Jak można skopać flippera, zapytacie. Ano najwyraźniej się da. Twórcy postanowili rozwiązać problem tego, że flipper jest ustawiony pionowo, a ekran jest poziomy w dość niekonwencjonalny, a przy okazji kompletnie idiotyczny pomysł. Otóż, z początku widzimy mniej więcej 1/3 stołu. Gdy piłka dociera do brzegu planszy, następuje pauza, kamera niezbyt płynnie przesuwa się, by pokazać fragment stołu, na którym za chwilę znajdzie się piłka, a następnie czas rusza. Niewiarygodne.
Wacky Safari
Po strasznym trzęsieniu ziemi zwierzęta w ZOO pouciekały z zagród, czy gdzie one tam mieszkają. Naszym zadaniem jest je złapać. Strasznie powolna platformówka z paskudną grafiką 3D, w której musimy podbiec do zwierzęcia, strzelić, złapać je i odnieść do przyczepy. I znowu. I znowu. I jeszcze raz. Albo pięć. Jako że w nazwie pojawia się „Safari”, a potem dowiadujemy się, że jest to ogród zoologiczny, łapać musimy bardzo egzotyczne i niebezpieczne zwierzęta. Na przykład na pierwszym poziomie naszymi wrogami są agresywne i krwiożercze bobry.
W sekcji Gier Akcji znalazły się też zaskakujące i absolutnie do tego działu niepasujące produkcje, jak Insaniquarium. Gra, w której bawimy się w akwarystę. Karmimy rybki, rozmnażamy je albo kupujemy i… i nie wiem co więcej. Przez okropnie rozwiązane sterowanie po prostu odpuściłem. Kto wymyślił, żebym w momencie, w którym mam do dyspozycji całkiem niezły ekran dotykowy, musiał kierować kursorem przy użyciu d-pada na pilocie?
In-Flight 3D Cricket
Niesamowicie szczegółowa grafika 3D! Świetne sterowanie! Szkoda jedynie, że nie mam pojęcia, na czym polega krykiet. No i szkoda również, że prawie przez cały czas oglądamy obraz taki jak na załączonym obrazku.
In-Flight 3D Football Challenge
Fifka 32 tysiące stóp nad poziomem morza, przy prędkości ponad 900 km/h? Brzmi świetnie. Szkoda, że po wybraniu oponenta wyrzuca do menu głównego systemu. Podobnie zresztą jak kilkanaście innych tytułów 3D.
6:42 GMT+3 Kobieta przede mną odchyliła swój fotel maksymalnie do tyłu, przy okazji miażdżąc mi kolana. W związku z tak ostrym pochyleniem fotela zmuszony jestem dostosować odchylenie ekranu, bo nic nie widzę. To znaczy, ze muszę go złapać za dolną część i delikatnie pociągnąć ją do siebie. Zadanie jest absolutnie niewykonalne, bo urządzenie ma w tym momencie około miliarda stopni i jest bez wątpienia najgorętszą rzeczą na pokładzie samolotu. Nawet podająca napoje stewardessa odpada w przedbiegach.
7:20 GMT+3 Cholera, minąłem właśnie równik, czyli nawet nie minęła połowa lotu, a tu kończą mi się sensowne gry do ogrania i opisania? Mówiąc sensowne, mam na myśli gry, które nie są planszówkami i karciankami oraz takie, które nie wywalają mnie do pulpitu.
Cyber Klash
Przejmujemy kontrolę nad potężnym MECHAWOJOWNIKIEM. Trafiamy na kwadratową planszę, na której MECHAWOJOWNICY umieszczeni są na przeciwnych bokach i poruszają się po nich podobnie jak paletki w pongu, a potem klikamy ciągle zielony guzik, żeby pokonać sterowanego przez komputer oponenta. Albo jakoś tak to działa. Nie wiem, bo przy dwóch klatkach na sekundę ciężko coś rozpoznać.
Bejeweled 2 i inne puzzle
Nudy. Nudy jak smok. Ale inaczej niż wiele innych gier, faktycznie działają. Cavemany, w których przesuwamy kamienie torując sobie drogę do wyjścia, wspomniane Bejeweled 2 (chyba nie muszę tłumaczyć, prawda?), a nawet krzyżówki. Działają, ale co z tego, skoro nudzą? 2/10
Włączyłem w desperacji na chwilę gry z Kubusiem Puchatkiem, ale niestety, przeznaczone są dla małych dzieci. Na pociechę – zdjęcie gry w kopanie skarbów z Tygryskiem. Były jeszcze w sekcji gier dla dzieci inne tytuły, ale uznałem, że umiem czytać, więc naukę literek z Kaczorem Donaldem sobie odpuściłem. Uznałem też, że przez fakt, że jestem również kompletną i niereformowalną amebą artystyczną, kolorowanki z Myszką Miki mogą mnie trochę przerosnąć.
Z nadzieją na znalezienie czegoś godnego uwagi wszedłem jeszcze do gier wieloosobowych, ale tam również spotkał mnie zawód. Szachy z Kasparowem (przegrałem w 7 minut z jakimś gościem z Biznesklasy), Mahjong, mnóstwo karcianek, opisywany przeze mnie w poprzednim tekście Tetris i kilka wywalających się gierek 3D. Słabizna.
Pozostał w takim razie król, pan i władca. Street Fighter 2. Spodziewałem się wszystkiego. Wszystkiego. Niejedno w sumie podczas tego lotu zobaczyłem. Nie spodziewałem się tylko… System Error. Odpalenie SF2 spowodowało zwiechę systemu, a potem jego ponowne uruchomienie, z wczytywaniem OS włącznie.
Tak kończy się chyba moja przygoda z grami na pokładzie samolotu. Droga powrotna to te same linie lotnicze, te same samoloty, więc zapewne i te same produkcje. Wracam do oglądania CNN.