Zwykle z komiksami możecie zapoznać się na blogu ichaboda, ale gdy rysowane historie łączą się ze światem gier, to dobry moment, by poruszyć ten temat również w naszym serwisie. Akurat nadarzyła się ku temu świetna okazja, gdyż na polskim rynku miał właśnie premierę nowy komiks o wiedźminie.
Chociaż raczej mowa tu tylko o nowości w Polsce, ponieważ po raz pierwszy ukazał się on rok temu w Ameryce jako wynik współpracy CD Projekt i wydawnictwa Dark Horse. Taka dość dziwna sytuacja wynikać może z dwóch przyczyn: rozszerzenia zainteresowania wiedźminem w anglojęzycznej części świata lub porozumienia się z doświadczoną firmą, która będzie potrafiła stworzyć niezły komiks. Prawda pewnie jak zwykle leży gdzieś po środku, lecz nie można odmówić cdp-owi, że od dawna chciał stworzyć obrazkową historię z Geraltem w roli głównej. Już przy poprzedniej części gry pojawił się komiks polskiej produkcji, który jednak nie zdobył wielkiej popularności.
Coś się kończy
W tym miejscu pojawia się Dark Horse z odpowiednim zapleczem, aby pokazać światu wszystko co najlepsze w uniwersum wiedźmina. Potencjał był całkiem niezły, ponieważ wydawnictwo to stoi za takimi seriami jak chociażby Hellboy, a przygody Geralta trafiły w ręce Paula Tobina – scenarzysty, który w swoim życiu zdobył już nagrodę Eisnera, czyli odpowiednika Oscara w świecie komiksów. Z drugiej strony z Dark Horse wychodziły również tytuły nastawione na zysk z projektów markowych pokroju Plants vs. Zombies czy filmowego Prometeusza. Ba, za oba te tytuły również odpowiedzialny jest Tobin… Tym samym biorąc “Dom ze szkła” w ręce, trochę obawiałem się tego, co mnie może spotkać w trakcie jego lektury. Na szczęście nie było tak źle.
Większość fabuły rozgrywa się w tytułowym domu, gdzie nic nie jest takie, jakim się początkowo wydaje, a niebezpieczeństwo czai się za każdym rogiem. Geralt trafia tam wraz ze swoim świeżo napotkanym towarzyszem, którego żona została przemieniona w bruxę, więc postanowił ją zostawić i wyruszyć w drogę. Jednak ona również znalazła się w tajemniczym domostwie, a to i tak najmniejszy problem bohaterów, bo szkopuł w tym, że nie da się stamtąd uciec. Podwaliny tej historii dają możliwości jej rozwoju w różnych interesujących kierunkach, ale przy jej prowadzeniu nie wolno zapominać o książkowym pierwowzorze, jak i o grach, z którymi zresztą komiks miał dzielić wspólne uniwersum. To właśnie w tych korzeniach opowieści można by odszukać najwięcej wad komiksowej fabuły. Fani mają już pewien wyrobiony pogląd na to, kim jest tytułowy wiedźmin i w jakim świecie się znalazł. Niestety w komiksie ledwie kilka scen próbuje korespondować ze znanym wizerunkiem.
Coś się zaczyna
Gdzieś zniknął cynizm głównego bohatera, pojawiający się raptem parokrotnie i nie zawsze udanie. Na upartego można by to tłumaczyć umieszczeniem całej opowieści w odpowiednim momencie życia Geralta, ale autor nie próbuje nawet szukać jakiejkolwiek podbudowy pod jego zachowanie i nie podaje, kiedy dzieje się całe zdarzenie. Poprzez zamknięcie całej przygody w dość odludnym domostwie odziera też historię z odcieni szarości i wcale nie dlatego, że nie każdy jest tym, za kogo się podaje, ale dlatego, że postacie są jednowymiarowe i albo pojawiają się wyłącznie przelotnie, albo mówią coś o sobie, kłamiąc w żywe oczy i czytelnik dobrze o tym wie. Co za tym idzie nie ma też trudnych wyborów moralnych, bo jeśli ktoś jest zły, to ciężko w nim odnaleźć chociażby jedną pozytywną cechę, która mogłaby bronić go w czyichś oczach. Z tej jednoznaczności próbuje się wyrwać napotkany sukkub, jednak postać ta została napisana bezpłciowo, argumentując swoje zachowanie bez żadnej głebszej logiki. Pomimo tych wad sama historia układa się w pewną całość, jednak raczej korzystając przy tym ze schematu znanego z typowych historii sensacyjnych z obowiązkowym i dość przewidywalnym twistem fabularnym pod koniec.
W “Domie ze szkła” drażni także sposób, w jaki Geralt walczy ze wszelkiej maści przeciwnikami. Znamy go jako mistrza miecza, szkolonego od dziecka do zabijania potworów, a słynne wiedźmińskie znaki służyły mu wyłącznie jako drobna pomoc w walce, kolejna przewaga. Tobin jednak zachowuje się, jakby w ogóle o tym nie wiedział i wszystkie pojedynki Geralta skupiają się na dwóch czy trzech machnięciach mieczem, a następnie są kończone czarami. Bywa, że nawet nie wyciąga on żadnego ostrza, od razu korzystając ze znaków. Takie drobne zmiany sprawiają, że komiks może dobrze się czyta, ale już nie jestem pewien, czy nadal jest to opowieść o białowłosym wiedźminie.
Dziecko niespodzianka
Chciałbym też przestrzec, by nikogo nie zmyliła okładka tomu, bo chociaż widać na niej charakterystyczną kreskę Mike’a Mignoli (twórcy Hellboya), to cały jego udział kończy się na tej jednej grafice. Za pozostałą część dzieła odpowiedzialny jest Joe Querio i nie jest to zły wybór, ponieważ w wielu scenach jego maniera pasuje do kreowanej historii, w pewien sposób nawet nawiązując do stylu Mignoli. Nie powinno to nikogo dziwić, gdyż jest on przede wszystkim drugim rysownikiem przygód Piekielnego Chłopca. Mimo to świat wykreowany przez Querio jest mniej kanciasty od tamtej historii, wręcz bardziej “ludzki”. Jedyne, co mnie raziło w oczy, to sporo uproszczonych kadrów i to nie tylko w odwzorowaniu postaci, ale również tła. Słowa pochwały należą się też koloryście, Carlosowi Badilli, utrzymującemu burą paletę barw, pasującą do charakteru opowieści o wiedźminie o wiele bardziej niż sama fabuła.
Mam problem ze zdefiniowaniem, do kogo powinien być skierowany “Dom ze szkła”. Fani przygód Geralta będą zawiedzeni przedstawieniem bohatera i dość płaską fabułą, co nie znaczy, że złą, ale trochę nieprzystającą do innych historii z tego świata. Stałym czytelnikom komiksów też ciężko mi go polecić, ponieważ na rynku jest o wiele więcej fascynujących opowieści, a w miarę regularne ich śledzenie do najtańszych przyjemności nie należy. Taki już chyba los dzieł zaledwie lub aż dobrych, ciężko zachęcać do zapoznania się z nimi, ale też jakoś nie ma się serca przestrzegać przed nimi. Mam nadzieję, że ta recenzja pomoże wam podjąć decyzję.
P.S. Grafiki są z angielskiej wersji komiksu, z oficjalnej strony Dark Horse.