Serial Cleaner opowiada historię Sprzątacza, który za pieniądze pozbywa się śladów różnych zbrodni. Konserwator powierzchni płaskich na telefon: wystarczy zadzwonić, wskazać miejsce, ilość dowodów do sprzątnięcia, czy w grę wchodzi policja i mieć forsę w kieszeni. Więcej nie trzeba.
Gameplay jest przyjemny, chociaż z czasem może się stać trochę monotonny. Ma za to interesujący twist – jest skradanką, ale bez możliwości zabijania czy nawet obezwładniania przeciwników. Oznacza to większe wyzwanie niż w typowych przedstawicielach tego gatunku, jednak mimo to jest ciekawą mechaniką. Głównym celem będzie obiegnięcie całego miejsca zbrodni, wciągnięcie krwi odkurzaczem, pozbycie się ciał i posprzątanie przedmiotów zbrodni (noży, pistoletów, zakrwawionych ubrań).
Cały czas trzeba obserwować przeciwników, by nie przyłapali nas na gorącym uczynku, choć w razie czego możemy się schować w pobliskiej kryjówce. Zasięg wzroku wrogów oraz miejsca do ukrycia widoczne są pod „zmysłem sprzątacza”, podobnego do zmysłu detektywa Batmana z gier Arkham. Ciała należy przenosić do auta, by pozbyć się ich później, ewentualnie sprawę można załatwić już na miejscu, wrzucając je do akwarium z piraniami, bagna z krokodylami lub do… jaskini krwiożerczego królika.
Fabuła, poniekąd interesująca, stanowiła dla mnie bardziej tło do rozgrywki. Choć nie sposób przyznać, że ciekawiło mnie dokąd zmierzają te wszystkie szczątki informacji. Czytanie gazet, słuchanie wiadomości w radiu i oglądanie telewizji buduje świat, podobnie jak rozmowy z matką. W ten sposób powoli poznaje się ten brutalny świat lat siedemdziesiątych i coraz częściej słyszy o własnych wyczynach. Najwięcej historii wydobyć można ze zlecających zadania rozmów telefonicznych, podobnie jak w serii Hotline Miami. Nie w samej fabule jednak siła, lecz w klimacie, którego w całej grze czuć przez duże K: billboardy, miejscówki, muzyka, prawdziwe wydarzenia z epoki.
Oprócz podstawowej gry dostępne są dodatkowe poziomy filmowe inspirowane klasykami kina. Sprzątanie członków Czarnego Rycerza, czyszczenie śladów zbrodni ósmego pasażera Nostromo czy też podnoszenie ciała kosmity, który ewidentnie nie strzelił pierwszy. Każdy poziom można także powtarzać paręnaście razy wykonując wyzwania – po ciemku, bez zmysłu sprzątacza, bez kryjówek, i tak dalej. Dużo zawartości za niską cenę.
Grę polecam, wciągnęła mnie na paręnaście godzin, zaciekawiła klimatem, a wyzwania filmowe okazały się być smaczną wisienką na torcie.
Czy zagrać: warto
Dla kogo: fani zręcznościówek, niecodziennej grafiki, lat 70/80
Na liczniku: 14h (skończone + wszystkie osiągnięcia)
W jednym zdaniu: zabawna i wymagająca produkcja, z ciekawym stylem i grafiką; klimacik Hotline Miami