Zwykle z komiksami możecie zapoznać się na blogu ichaboda, ale gdy rysowane historie łączą się ze światem gier, to dobry moment, by poruszyć ten temat również w naszym serwisie. Akurat nadarzyła się ku temu świetna okazja, gdyż na polskim rynku miał właśnie premierę nowy komiks o wiedźminie.
Autor: Viatoro
Zwykle omijam szerokim łukiem wszelkiej maści egranizacje. Zwłaszcza te wydane przez Activision, które stara się wycisnąć ostatnie soki z każdej filmowej marki, o jakiej tylko można usłyszeć. Zapewne nie zwróciłbym uwagi również na Legend of Korra, gdyby nie producent odpowiedzialny za ten tytuł – Platinum Games.
Gdybym miał je porównać do jakiejś inne produkcji, to pewnie najbliżej byłoby jej do… Journey i The Walking Dead. To jest tytuł zupełnie inny od tych, które widzimy na co dzień. Nie myślę tu wyłącznie o tle fabularnym, bo I wojna światowa jednak nie jest często wykorzystywana w grach, ale jest to dzieło poruszające wiele ważnych tematów, a przedstawia je w formie bardzo łatwej do przyswojenia.
Rok temu zasiadłem w tym samym miejscu co dzisiaj, by opowiedzieć wam początek mojej historii. Teraz nadeszła chwila na dalszą jej część, choć ledwie pamiętam co działo się poprzednim razem.
Można się było tego oczywiście spodziewać, bo dodawanie tak wiele zawartości raptem cztery miesiące po premierze nie rokuje dobrze. Zresztą samo dzielenie produkcji także nie jest zbyt optymistyczne, ale zawód spotkał mnie trochę z niespodziewanej strony.
Być może mam trochę skrzywiony ogląd sytuacji, ponieważ nie śledzę na bieżąco każdej pozycji z gatunku turowych strategii. Niech za przykład posłuży seria Heroes of Might and Magic, której ostatniego przedstawiciela ogrywałem, gdy w tytule widniał jeszcze numer cztery. Trochę lepiej mają się sprawy z Cywilizacją, a jej wpływy także da się odnaleźć w produkcji Triumph Studios. Mimo to uważam, że w grach komputerowych wypracowano już pewien standard i wypadałoby się go trzymać, zamiast cofać się do lat 90. ubiegłego wieku.
Na to pytanie będą musieli sobie odpowiedzieć przede wszystkim darczyńcy i ludzie, którzy skuszą się na kupno The Serpent’s Curse. Chociaż nigdy nie byłem wielki fanem serii, to sama nazwa poruszyła pewne struny mojej duszy i zaryzykowałem, i mam mocno mieszane uczucia.
Ponad miesiąc temu Archon opublikował swoją recenzję gry “The Last of Us”, wyrażając się o niej w samych superlatywach. W końcu i mi udało się zagrać, jednak mam o wiele bardziej mieszane uczucia niż on. Z wieloma jego słowami się zgadzam, lecz chcę zawrzeć w tym tekście te kilka spraw, które w moim odczuciu nie pozwalają powiedzieć, że gra jest idealna.