Membrane
Pierwszy z zestawienia tytuł na konsole, a do tego ekskluzywny na Switcha – jak można wyczytać w internecie, bez żadnej filozofii z umowami na wyłączność, po prostu ta gra ukazała się tylko tutaj. Do tego jest całkiem tania i często trafia na przeceny, no i, kurczę, warto, bo jest to całkiem ciekawy tytuł.
Z fabuły dowiadujemy się, że cała akcja rozgrywa się w organizmie pewnego człowieka… i to tyle. W grze przechodzimy po całym ciele; przez głowę, uszy, oczy, aż po ramiona. Każda część ciała to inny hub z poziomami. Zrobione są one całkiem ciekawie, trochę obrzydliwie ale mimo wszystko ciekawie. Można w nich coś poklikać, chwilę pochodzić – lubię takie rozwiązania, w których same drogi do poziomów są interesujące.
Rozgrywka mocno opiera się na „fizyce”, tzn. tworzeniu sobie mostów z trójkątów, które przyklejają się do siebie. Wystrzelone z działka łączą się z powierzchnią i można nimi przejść. Oczywiście cały czas gibają się na boki, zaś do niektórych powierzchni przykleić się nie mogą, a psują się, gdy zetkną się z cieczą. Drugi rodzaj strzałów niszczy stworzone wcześniej konstrukcje, przydaje się to do precyzyjnej roboty oraz dlatego, że ilość budulca jest w każdym poziomie ograniczona, a manewr ten pozwala go odzyskać. Takimi właśnie umiejętnościami trzeba pokonywać plansze – niszczyć ściany pchając na nie piłki, pokonując duże zbiorniki wodne na swoich mostach, łącząc generatory prądu z urządzeniami, otwierając w ten sposób drzwi, a do tego wszystkiego można poszukać sobie znajdziek.
Problem jest taki, że o ile spora część zagadek faktycznie wymaga trochę pomyślunku, i jak czasami można rozwiązać je nawet na kilka sposobów, tak w większości trzeba strzelać, strzelać i strzelać, i liczyć na to, że się uda. Zwłaszcza pchanie piłek, tego nie sposób zrobić normalnie. Dobił mnie jeden konkretny poziom z takim wiatrakiem – wyglądało na to, że trzeba mu dorobić nóżkę, potem go pchnąć i ta nóżka przepchnie piłkę w odpowiednie miejsce. Absolutnie nie do zrobienia, o wiele łatwiej strzelać w piłkę i tak ją po prostu przepchnąć.
Do tego są trzy dodatkowe tryby, takie drobne do parominutowej zabawy, ale są przyjemnym dodatkiem. Najlepszy jest pierwszy, w którym trzeba zbudować odpowiednią budowlę do jak najdalszego popchnięcia piłki, stylem zabawy przypominało mi to trochę Bad Piggies. Drugi to celowanie i strzelanie piłką do celu, a trzeci to trochę jak Kung Foot z Raymana. Generalnie miłe urozmaicenie, ale nic specjalnego.
Widać też w tej produkcji wiele niedociągnięć. Po menu można poruszać się tylko gałkami, ale z jakiegoś powodu krzyżakiem już nie, zagadki zaś nie zawsze wymagają inteligencji, a po prostu małpiej zręczności. Jednak uwzględniając cenę gry, warto mimo wszystko sprawdzić samemu.
Platforma – Switch
Czy zagrać: można
Dla kogo: fani psychodelicznej grafiki, platformówek z ciekawymi rozwiązaniami
Na liczniku: >5h + 100%
W jednym zdaniu: przyjemna i wciągająca gra ale jednak denerwująca niedoskonałościami; tylko na Switchu
My Name is Mayo
Dodatkowo mam dla was jeszcze grę żart – produkcja o majonezie na Vicie. Tak, o majonezie.
Jest to bardzo poruszająca historia młodego słoika majonezu, który musi wyruszyć w podróż by odkryć siebie, a tak naprawdę to przez około godzinę klikamy w majonez. Klikamy, klikamy i klikamy, a nawet nie można klikać w dotykowy ekran Vity! Trzeba naciskać przycisk z jakiegoś powodu. Klikając tak odblokowujemy różne ciekawostki oraz kostiumy. Po przebraniu słoik w dany ciuszek grafika trochę się zmienia, możemy wtedy zobaczyć też różne efekty, jak na przykład latające pieski. Grając w danym kostiumie rozwijamy go, odblokowujemy kolejne jego ewolucję, poznajemy daną gałąź historii. No i przyznam, jest to całkiem zabawne.
Pogramy tak przez jakąś godzinkę i wpada platynka. Ale generalnie nie jest tak źle, bo gra potrafi być całkiem zabawna, a niektóre teksty mogą rozśmieszyć… Ale nie ma o czym mówić tak naprawdę. Gra miała jeden cel: być klikaczem, a nawet to robi średnio. Ale przy wolnych 5 złotych to kto bogatemu zabroni. To była poważna recenzja poważnej gry. Z poszanowaniem, Kondor.
Platforma – PS Vita
Czy zagrać: xd
Dla kogo: fani śmiesznych króciutkich tanich gierek?
Na liczniku: ok. 1h + platyna
W jednym zdaniu: gra o majonezie.