4 kwietnia miało miejsce jedno z najbardziej wyczekiwanych wydarzeń growych tego roku. Była to mianowicie premiera nowej odsłony popularnego cyklu jRPG-owego o nazwie Persona. Recenzenci z całego świata zachwycili się nad zaletami tego tytułu i wiele osób podaje go jako mocnego kandydata do gry roku 2017. Jak jest w praktyce? Tego dowiecie w dzisiejszej recenzji, zapraszam do czytania.
Trzeba zaznaczyć, że wszystkie te pochwały, które owy tytuł otrzymał, nie wywodzą się znikąd, a sama gra trzyma poziom od samego, istotnie „wybuchowego” początku jak i do spinającego wszystko w całość zakończenia, które chwyta nas za serce i nie chce puścić, aż do pojawienia się napisów końcowych.
Wyobraźcie bowiem sobie, że dostajecie moc zaglądania do pałaców – miejsc wizualizacji pragnień i uczuć danego człowieka. Każda z tych rezydencji posiada głęboko ukryty skarb – przedmiot, który jest czymś bardzo ważnym dla tej osoby. Gdy ów obiekt zostanie zabrany do prawdziwego świata, nasz delikwent zmienia się i przyznaje do wszystkiego złego co zrobił, w skrócie – jego serce ulega zmianie na lepsze. Właśnie taką umiejętność otrzymuje nasz główny bohater i postanawia wykorzystać ją by zaprowadzić sprawiedliwość i uratować ludzi przed złowieszczymi czynami różnej maści przestępców zamieszkujących Tokio. Trzeba jednak pamiętać, że jest on również licealistą chodzącym do drugiej klasy liceum „Shujin Academy”, więc za dnia uczęszcza do szkoły i spotyka się ze znajomymi, a w nocy ratuje świat niczym komiksowy superbohater.
Po odkryciu takiej umiejętności główny bohater razem ze swoimi towarzyszami postanawia założyć grupę: Phantom Thieves, która zajmuje się zmienianiem serc złych ludzi. Nie jest to jednak zawsze takie proste, ponieważ nasi licealiści najpierw muszą przebić się przez hordy przeciwników zamieszkujących i broniących alternatywny świat przed najeźdźcami. Gdy to się natomiast uda, Widmowi Złodzieje mają do wykonania jeszcze jedną czynność – wysłanie kartki informującej danego złoczyńcę o tym, że zamierzają ukraść jego serce i zmusić do wyznania wszystkich jego złych uczynków. Dzięki temu skarb pojawia się w pałacu, a bohaterowie mogą go zabrać pokonując po drodze potężnego Bossa. Nie trzeba długo czekać – ludzie szybko dowiadują się o istnieniu tajemniczej grupy ratującej świat przed złem przez co w internecie szybko pojawia się fanowska strona internetowa, na której zamieszczane są prośby o pomoc, przez co bohaterowie zaczynają mieć powoli pełne ręce roboty.
Muszę przyznać, że pod tym względem Atlus bardzo mocno się przyłożył do swojego zadania i wiele lat oczekiwań fanów na kolejną odsłonę Persony nie poszły na marne. Każdy z wyżej wymienionych pałaców jest różnorodny i w przeciwieństwie do poprzednich części serii, nie są one już proceduralnie generowane, ale zostały zrobione „ręcznie” przez deweloperów. To w rezultacie oznacza, że każdy ma inną tematykę, która nie tylko zmienia je graficznie, ale także dodaje nowe mechaniki do zabawy zmieniając przeciwników czy dodając bardzo ciekawe zagadki logiczne. Poziomy w Personie 5 zawierają wiele sekretnych pomieszczeń, a w niektórych miejscach musimy wykazać się pomysłowością aby otworzyć niektóre przejścia. Zakończenie każdego dungeona jest zawsze zwieńczone widowiskową walką z Bossem, co daje nam znakomite uczucie satysfakcji i spełnienia.
Gra nie byłaby jednak tak dobra, gdyby nie niesamowita oprawa muzyczna. Twórcy bowiem postanowili i tutaj pokazać swój oryginalny styl, dlatego w trakcie gry będziemy mogli usłyszeć brzmienia inspirowane gatunkiem znanym jako Acid Jazz. Nie oznacza to rzecz jasna, że przez spokojne i nieco melancholijne dzieła tempo gry zostało spowolnione. Wręcz przeciwnie – dzięki różnorodnym utworom muzycznym będziemy mogli posłuchać kawałków, które pasują do gry i nadają kontekst całemu światu przedstawionemu. Tutaj trzeba dodać, że wiele z nich bije na głowę soundtrack z poprzedniej części, która podniosła dosyć mocno poprzeczkę dla całej serii poprzez mocniejsze, nieco metalowe brzmienia. Takie utwory jak chociażby: „Life Will Change” czy „Rivers in the Desert”, pokazują naprawdę wysoki szlif tytułu i na pewno zapadną mi pamięć na długie lata.
Tak samo jak w poprzedniej odsłonie cyklu – Personie 4, i tutaj bardzo ważnym elementem składowym gry, będzie utrzymywanie relacji z naszymi towarzyszami. Każda z postaci, którą spotkamy podczas zabawy jest unikalna i prawdziwa, dlatego łatwiej jest nam utożsamić się z jej motywacją i tym co czuje w danym momencie. Dzięki spotkaniom z nimi, nasze więzi rosną, co przynosi nie tylko bonusy podczas walki ale także pozwala nam zagłębić się w życie przyjaciół i często pomóc im w podejmowaniu trudnych wyborów mających wpływ na ich przyszłość. Co istotne, i tutaj będziemy świadkami wielu poważnych sytuacji, które poruszają aktualne i bardzo ważne tematy społeczne takie jak: prześladowania szkolne, samobójstwa, napaści seksualne, sprzedaż narkotyków czy korupcja. Wszystkie po kolei są tak zgrabnie wplecione w rozgrywkę, że nigdy nie będziemy mieli wrażenia, że coś jest „wpychane” na siłę w celu wzbudzenia kontrowersji, tak jak często jest to robione w wielu innych tytułach. Gra uczy nas, że każdy człowiek ma jakieś problemy z którymi musi się, prędzej czy później zmierzyć i nie należy oceniać pochopnie innych.
Jednak nie tylko na fabule opiera się gra. To właśnie stwierdzenie idealnie pasuje do Persony 5, bo oprócz świetnej historii i ciekawego świata przedstawionego, otrzymujemy wspaniałego RPG-a z turowym systemem walki. Nie oznacza to, że jest on nudny i monotonny. Dzięki rdzeniu rozgrywki znanemu z chociażby Pokemonów, gra ani na chwilę nie robi się dla nas nużąca. Jak to działa? Otóż podczas walk, oprócz ataków bronią białą lub palną, które wykonuje nasz bohater, mamy do dyspozycji tytułową Personę. Każdy z towarzyszy posiada charakterystycznego stwora z różnym zestawem umiejętności i statystyk. Główny bohater jest tutaj unikatowy, ponieważ oprócz własnej Persony, może także przejmować te, które nas zaatakują. Kluczem do tego jest wykorzystanie słabości przeciwnika oraz mocnych stron naszych towarzyszy. Gdy dany oponent zostanie odpowiednio osłabiony, będziemy mogli nawiązać z nim konwersację, podczas której pod wpływem naszych wyborów może on do nas dołączyć, dać nam jakiś przydatny przedmiot lub zdenerwować się i zaatakować, próbując nas pokonać ostatkami swoich sił. Zabawa na tym się jednak nie kończy, bo gdy złapiemy odpowiednią liczbę stworków, dostajemy możliwość łączenia dwóch lub więcej Person w inną, silniejszą, która zyskuje nie tylko statystyki poprzednich, ale także niektóre ich umiejętności. Opanowanie tego systemu jest bardzo ważne, bo im dalej gramy, tym więcej trudniejszych przeciwników spotykamy.
Istotny w kontekście nie tylko fabuły, ale także rozgrywki jest Mementos. Jest to miejsce, a właściwie pałac wszystkich ludzi zamieszkujących Tokio. To właśnie tutaj będziemy mogli powiększyć poziom naszych postaci lub znaleźć rzadkie przedmioty pomagające nam w coraz to trudniejszych starciach. Tutaj także dostajemy możliwość wykonywania misji pobocznych, czyli próśb ludzi zamieszczanych na forum internetowym Widmowych Złodziei. Jednocześnie Mementos pomaga nam w znalezieniu specyficznych Person, ponieważ w przeciwieństwie do pałaców, możemy go odwiedzać kiedykolwiek chcemy, co sprawia, że nie musimy się przejmować, że nie uda nam się zdobyć pewnego potrzebnego stworka po pokonaniu któregoś z Bossów. Dungeon ten jest także proceduralnie generowany, a kolejne jego piętra odblokowują się wraz z postępem fabularnym. Co więcej, tutaj także pojawiają się ciekawsze misje dotyczące naszych przyjaciół.
Otwarty i kolorowy świat jest definiującą cechą każdej Persony i w tym przypadku nie jest inaczej. W przeciwieństwie do czwartej odsłony cyklu, akcja dzieje się w centrum Tokio, dzięki czemu możemy zwiedzić wiele kultowych miejsc. Cała szkoła, w której dzieje się akcja jest bardzo duża, a w środku możemy znaleźć wiele ciekawych obiektów, z którymi możemy wdać się w różnorakie interakcje. Już pierwsze zadanie w grze jest bardzo interesujące, bo musimy dojechać do naszego liceum, używając metra i przesiadając się na odpowiedniej stacji szukając drogi do linii, która zawiezie nas do celu podróży. Podczas naszych przechadzek trafimy na wiele sklepów, restauracji i miejsc rozrywkowych, które będziemy mogli dowolnie odwiedzać podczas gry. Stanie się to dosyć ważne, bo dzięki temu nie tylko będziemy mogli wykonywać czynności zwiększające nasze statystyki, ale także odkrywać nowe miejsca, do których otrzymamy możliwość zapraszania naszych znajomych. Czynności takie jak czytanie książek, granie na konsoli, oglądanie filmów, uprawianie sportów czy jedzenie na mieście będą zwiększały różne statystyki, dzięki którym będziemy mogli głębiej rozwijać relacje z naszymi towarzyszami. Te są dosyć ważne, ponieważ po osiągnięciu odpowiedniego poziomu więzi, otrzymamy wiele korzyści podczas walk z przeciwnikami, a z czasem dostaniemy nawet opcje romansowania z naszymi koleżankami. Trzeba jednak pamiętać, że jesteśmy uczniami liceum i czasem musimy zrezygnować z tych dobrodziejstw na rzecz nauki przed zbliżającym się sprawdzianem szkolnym.
Persona 5 to istna mieszanka Visual Noveli z jRPG-iem, zrobiona w mistrzowskim stylu przez Atlus. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie: jednych zainteresuje ciekawy system walk i eksplorowania pałaców, a innych symulator życia licealisty. Gra posiada bardzo oryginalny i ciekawy styl, który łączy wszystkie elementy w spójną całość, jednocześnie dodając coś od siebie, czy to gustowną jazzową muzykę, czy wymyślne loading screeny i menusy. Poziom dopracowania tej gry jest tak ogromny, że często przytłacza (w pozytywnym sensie tego słowa) i deklasyfikuje wiele współczesnych tytułów. Atlus pokazuje, że w tej branży wciąż można stworzyć coś oryginalnego i wciągającego po uszy. Persona 5 jest grą jedyną w swoim rodzaju, dlatego też już teraz stała się dla mnie najciekawszą pozycją tego roku i poważnym kandydatem na pierwsze miejsce najlepszego tytuły tego roku.