Norwegia – kraj wielu sportów zimowych znany z urokliwej, wręcz bajecznej natury. Jest jednak coś, co wyróżnia ją na tle pozostałych skandynawskich krajów – fiordy – strzeliste wąwozy skalne wypełnione morską wodą. To właśnie one będą tłem podczas naszej przygody w Milkmaid of the Milky Way, niezależnej grze przygodowej point and click utrzymanej w stylu pixel art.
Jest rok 1920, nasza protagonistka to dwudziestoparoletnia blondynka o imieniu Ruth. Zamieszkuje małe gospodarstwo gdzieś na norweskich fiordach. Osierocona przez obojga rodziców; poprzysięgła poświęcić się temu, co pozostało jej po najbliższych. Utrzymuje się z dobrodziejstw gospodarstwa składającego się z kilku krów. Niezwykle dzielna i skromna, mimo wielokrotnych prób namowy na opuszczenie swej samotni, pozostaje wierna swoim ideałom.
Jak łatwo się domyślić, jej życie nie należy do sielankowych. Trudy dnia codziennego stają się nie lada wyzwaniem dla naszej młodej damy o dość wątłej posturze. Każdy kolejny przynosi tylko coraz więcej niepewności, wypełniając serce Ruth przemyśleniami – czy to jest właśnie życie, którego pragnęła. Tymczasem nadchodząca noc skrzętnie zaburzy tę monotonię. Od tego momentu nic już w życiu naszej bohaterki nie będzie takie samo.
Mimo iż od przejścia Milkmaid of the Milky Way minęło już kilka dni, nadal nie jestem pewna, co najbardziej mnie w niej zachwyciło. Czy może był to fakt, iż grafika utrzymana jest w stylu niezapomnianych przygodówek LucasArts z lat 90.? Czy może muzyka, która niesamowicie współgra z całym klimatem gry? A może to, że cała historia napisana została z użyciem rymów, począwszy od narracji po dialogi? Zapewne wszystkie te składniki idealnie składają się na tę nutkę magii, sprawiając, że cała przedstawiona nam opowieść łapie za serce.
Sterowanie nie odbiega od normy. Opiera się głównie na kliknięciach myszką, czy też dotykaniu ekranu w przypadku platform mobilnych. Miłym udogodnieniem jest możliwość zmuszenia bohaterki do biegu podwójnym kliknięciem. Brak tej opcji to chyba jedna z większych bolączek point and clicków. Daje się we znaki szczególnie, gdy nie jesteśmy pewni co zrobić, i biegamy od lokacji do lokacji próbując znaleźć rozwiązanie przy użyciu różnych przedmiotów. Ruth posiada ekwipunek – dzięki zebranym w nim rzeczom jesteśmy w stanie rozwiązywać stawiane nam na drodze zagadki.
Poziom trudności jest dość umiarkowany. Z pewnością nie będziecie rwać włosów z głowy podczas przechodzenia gry. Rozwiązania, przy odrobinie sprytu, przyjdą naturalnie. Gdybyście jednak utknęli w jakimś momencie, to nie pozostaje Wam nic innego jak metoda prób i błędów w różnych lokacjach.
Milkmaid of the Milky Way została wydana na PC, Mac oraz platformy iOS. Przejście zajmuje niecałe trzy godziny. Może wydawać się to niezbyt wiele, jednak jest to wystarczająco dużo by dać się jej pochłonąć.
Należy podkreślić, że za całą produkcją stoi tylko jeden człowiek, jest nim Mattis Folkestad znany również jako Machineboy. To właśnie on zadbał o wszystko co z Milkmaid związane, począwszy od programowania, przez dialogi, muzykę aż po grafikę.
Zapewniam Was, że jego gra to nie tylko ładny pixel art widoczny na powyższych screenach. To wielka przygoda, w której fani przygodówek minionego wieku z pewnością poczują się jak w domu, ale nie oznacza to, że młode pokolenie graczy powinno przejść obok niej obojętnie. Jest zwięzła, rymowane dialogi bawią, a intuicyjne sterowanie sprawia, że gra się bardzo łatwo i przyjemnie. Warto dać jej szansę.