Autorem niniejszego artykułu jest Prometheus
Mafia II nie może się pochwalić taką skalą (w kwestii budowy świata czy rozmachu) jak duże sandboksy z najwyższej półki: seria Grand Theft Auto albo Sleeping Dogs, a mimo to przyciąga bardziej kameralną – jeśli można to tak określić – atmosferą i mniej chaotyczną rozgrywką. Zawdzięczamy to mniejszemu miastu i skupieniu się przede wszystkim na głównym wątku fabularnym. Wiele osób miało za złe wydawcy i developerom taki stan rzeczy (szczególnie, że widać jak na dłoni wycięte DLC z „fuchami”), ja jednak postarałem się znaleźć zalety produkcji naszych czeskich sąsiadów.
Przede wszystkim już od niemalże samego początku gra zachwyca swoim pięknem i głębokim klimatem. Szalone lata (choć może nie do końca, ze względu na II Wojnę Światową) 40. i 50. zostały odwzorowane nader smakowicie. W Mafii II odkryjemy zniewalającą architekturę, a zachwycałem się nie tylko zjawiskowymi budowlami (znajdziemy tu oczywiście odpowiedniki wielu słynnych budynków, a także Central Park czy Most Brookliński) ale i ich wnętrzami. Stare, lampowe radia w drewnianych obudowach, sprzęt AGD (w tym charakterystyczne lodówki o kształtach i w wykonaniu przypominającym ówczesne samochody), meble i wystrój wnętrz (szczególnie pubów i barów) przywodził na myśl ciepło oraz nietuzinkowy styl połowy XX wieku, którego dziś w zasadzie na próżno szukać.
Wirtualny Nowy York – Liberty City z GTA IV, nie urzekło mnie nawet w połowie tak jak Empire Bay z Mafii II.
Nie mniejszą uwagę poświęcono motoryzacji, i chociaż model jazdy nie dorasta do pięt temu z GTA IV (a był naprawdę dopracowany), to i tak robi się to znacznie przyjemniej niż choćby w Saints Row 3, gdzie podróż samochodem przypomina manewrowanie kartonem. Wersja realistyczna poruszania się po drodze przynosi nieco więcej satysfakcji, choć przy bardziej wartkiej akcji przełączałem się na tryb normalny, w celu redukcji frustracji spowodowanej kolejną kraksą i powtarzaniem tego samego etapu. Środki lokomocji również zasługują na uwagę, bowiem wraz z naszym postępem zobaczymy auta z lat 40., a potem 50. Wszystkie mają swój urok i niezwykły styl, co udało się odwzorować nader znakomicie. Posiadane wozy możemy dodatkowo przeglądać na ekspozycji w salonie, co zdecydowanie podkreśla ich rolę w rozgrywce.
Mafia II dobitnie pokazuje, że piękno otoczenia wcale nie musi oznaczać dużej ilości detali i efektów. Aby budować klimat, wystarczą jedynie proste sztuczki. Jedna z nich to gra świateł – atut wielu produkcji (w tym Dead Space’a), który, zakrywając brzydsze elementy tekstur i odkrywając zaledwie niewielką ich część, dawał niesamowite odczucia. Przejażdżka starym Schubertem po ośnieżonej nowojorskiej autostradzie lat 40., oświetlonej ciepłym światłem latarni ulicznych, rewelacyjnie budowała atmosferę, a pub odwiedzony późną porą, gdy na zewnątrz panował już mrok, robił ogromne wrażenie – szczególnie w połączeniu z szafą grającą.
Wniosek mógłby być prosty: Mafia II ma nieprzeciętną stylistykę, jednak byłoby to karygodne uproszczenie. Tytuł zachwyca bowiem nie tylko dopracowaną grafiką (bardziej żywą i kolorową od szaroburej Mafii), ale i oprawą muzyczną oraz całkiem niezłym voice-actingiem. Całość dopełniają tzw. ”króliczki”, czyli zdjęcia urokliwych pań Playboya z połowy XX wieku.
Na koniec warto podkreślić, że Mafia II to całkiem przyjemna, choć liniowa gra, ale przede wszystkim zachwycająca klimatem bardzo dobrze odwzorowanych lat 40. i 50. Pomimo wielu pomniejszych wad nie sposób odmówić czeskiej produkcji uroku.