Autorem niniejszej recenzji jest Insajd
W życiu każdego gracza przychodzi w końcu taki moment, kiedy mamy ochotę odpocząć od tych wszystkich poważnych, dużych tytułów. Rozglądamy się wtedy za jakimś wyluzowanym tworem, który zaoferuje nam nieprzesadnie rozbudowany świat, prostą w założeniach, ale i satysfakcjonującą rozgrywkę, a do tego będzie go można równie dobrze odpalić na chwilę, jak i dać się wciągnąć na dłużej. Jeśli szukasz takiej właśnie gry, to możesz odetchnąć z ulgą, bo trafiłeś na godną uwagi produkcję. Przywitaj się z The Binding of Isaac – z założeń jest to prosty jak budowa cepa, zręcznościowy dungeon crawler, jednak ma on jednocześnie potencjał do przeistoczenia się w prawdziwy Odkurzacz Zagłady, niemiłosiernie wsysający do zwariowanego świata gry na długie godziny.
Opowiadana historia jest dość luźno oparta na, jak można się domyślić po tytule, biblijnej przypowieści o ofiarowaniu Izaaka. Główny bohater wiedzie sobie spokojne, wręcz idylliczne życie ze swoją matką, kiedy nagle odzywa się do niej sam głos Boży. Dowiaduje się, że jej synowi grozi zepsucie, w wyniku czego zostaje zmuszona do zgładzenia go. Niewesoło, prawda? Na szczęście dzielny Izaak odnajduje w domu klapę prowadzącą do piwnicy i czym prędzej wskakuje w nieznane, ratując się przed szaloną rodzicielką. Okazuje się jednak, że nie była to taka zwykła piwnica, a przejście do miejsca z najgorszych koszmarów. I tu wkraczasz ty, drogi graczu!
To w zasadzie tyle, jeśli chodzi o elementy fabularne. Podczas rozgrywki, aż do samego jej zakończenia, nic nie będzie przeszkadzać nam w penetrowaniu straszliwych i obskurnych pomieszczeń składających się na świat gry. Sam gameplay to, jak już wspominałem, klasyczny dungeon crawler, gdzie przemieszczamy się po kolejnych lokacjach i walczymy z atakującymi nas potworami. Od tej reguły zdarzają się wyjątki, bowiem niektóre pokoje oferują dodatkowe bonusy, na przykład w postaci przedmiotów w jakiś sposób ułatwiających rozgrywkę, automatów do gry w jednorękiego bandytę czy skrzyń ze skarbami. Są wreszcie poziomy z bossami, po pokonaniu których wynagrodzeni jesteśmy przejściem do kolejnego zbiorowiska lochów. Warto wspomnieć, że teoretycznie gra jest dość krótka – jej przejście nie zabierze więcej niż dwie godziny. Jednak jest też przy tym cholernie trudna, a poziomy są generowane losowo, dlatego nawet jeśli uda nam się zobaczyć upragniony finał, kolejne podejście będzie całkiem inne oraz – co ważne – rozszerzone. Pozwala to na ciekawszą i bardziej rozbudowaną rozgrywkę za każdym razem, gdy zdecydujemy się rozpocząć zabawę od nowa.
Chociaż tytuł z początku wydaje się nieskomplikowany, grając szybko odkryjemy ogrom różnorodnych przedmiotów, przeciwników oraz smaczków poukrywanych w świecie The Binding of Isaac. Zwiększa się też liczba postaci, którymi możemy sterować. Mimo że na początku poczułem się lekko przytłoczony ilością znajdziek, to ekspresowo przywykłem do starej jak świat metody prób i błędów. Zachęca do tego również niezobowiązująca rozgrywka, pozwalająca zwyczajnie eksperymentować ile wlezie. Jednak skoro gra jest trudna, to prawdopodobnie gracz powinien raczej uważać co robi i bardziej przejmować się podejmowanymi decyzjami, prawda? Nie w przypadku szalonej przygody kierowanego przez nas Izaaka. Grając, rzadko kiedy frustrowałem się czy wręcz wściekałem na ten tytuł. Przy każdej porażce zdawałem sobie sprawę, że punkt w jakim poległem to kwestia góra godziny zabawy, a próbując dostać się ponownie na zbliżony poziom nie będę się nudził przez wzgląd na losowość rozgrywki. Innymi słowy, twórcom udało się znaleźć złoty środek pomiędzy prostotą i rozbudowaniem oraz poziomem trudności, a przyjemnością płynącą z gry. Nie ma tu chwili na nudę.
Kolejnym, bardzo istotnym elementem The Binding of Isaac jest pokręcony, czarny jak węgiel na Śląsku humor. Jak już wspominałem, gra dość luźno interpretuje przypowieść o ofiarowaniu Izaaka, dlatego niczym dziwnym nie będzie tutaj walka na śmierć i życie z szurniętą matką bohatera, ubijanie interesów z samym Szatanem czy też fakt, że nasz bohater pozbywa się wrogów zalewając ich własnymi łzami. Dostępne przedmioty są równie pokręcone, możemy bowiem włożyć na głowę cierniową koronę zwiększająca zadawane obrażenia, aureolę podnoszącą statystyki, założyć majtasy czy biustonosz naszej kochanej rodzicielki, albo zastąpić oczy soczewkami strzelającymi laserem. I tu też trzeba jasno powiedzieć, że ten typ humoru nie każdemu może się podobać. Wydać się może kontrowersyjny, albo wręcz niesmaczny, dlatego nie gwarantuję, że każdy odnajdzie się w groteskowych klimatach religii, śmierci i potworności. Jest to dość specyficzny i niewybredny styl, jeśli jednak do tej pory nie czujesz się odrzucony na samą myśl o wspomnianych elementach gry, a czarny humor jest tym, co kochasz, powinno ci się spodobać. Bardzo.
Oprawa wizualna jest ładna i miła dla oka, chociaż na przeładowane efektami fajerwerki raczej nie ma co liczyć. Sprite’y postaci i przedmiotów są narysowane dość starannie, jednak same lochy nie grzeszą szczegółowością, zmienia się co najwyżej ogólny wygląd w zależności od tego, jak daleko zaszliśmy. Ma to jednak swój urok – całość opiera się na konwencji przedszkolnych rysunków i potworów z sennych koszmarów lat dziecięcych, a to wszystko przedstawione jest w satysfakcjonujący starszego gracza sposób. Od razu też wspomnę o podkładzie muzycznym, który świetnie wpasowuje się w całokształt. Niezwykle klimatyczny OST tworzy atmosferę tajemniczości i dodatkowo podkreśla mroczny charakter tytułu. Jako samozwańczy krytyk muzyczny szczerze polecam i zachęcam do zapoznania się z soundtrackiem.
The Binding of Isaac to moim zdaniem kolejna warta uwagi pozycja wyłaniająca się z powodzi gier niezależnych, która od jakiegoś czasu szturmuje zapory growego światka. Warto więc sprawdzić co ma do zaoferowania, bo być może właśnie taki typ rozgrywki się komuś przypodoba. Szczególnie, że tytuł jest relatywnie tani, a zważywszy na jakże częste promocje na Steamie i wszelkich indie-wyprzedażach, po prostu wstyd nie mieć go w swojej kolekcji.