Autorem niniejszej recenzji jest Chmurowaty
Skydive: Proximity Flight to gra studia o nazwie Gaijin Entertainment. Rozgrywka polega na lataniu, tyle. Serio.
Teraz trochę poważniej – po instalacji gry bałem się trochę ją odpalić, nie byłem pewien dokładnie co mnie spotka i czy nie porwałem się z motyką na słońce. Zdradzę wam już teraz, że się na szczęście pomyliłem, to całkiem dobry tytuł. Nie uświadczymy w nim żadnej głębokiej fabuły, o ile znajdziemy ją w ogóle. Mamy do wyboru kilka trybów gry takich jak freestyle, wykonywanie zadań, wyścigi czy zadania podsyłane nam przez znajomych. Dodatkowo tytuł oferuje nam możliwość wcielenia się w jedną z 11 osób różniących się statystykami, na przykład wagą, szybkością i zdolnością manewrowania. Chętni mogą również odblokować trzy bonusowe, które najwyraźniej są odzwierciedleniem twórców (z maksymalnymi statystykami).
Prym wiedzie tu Adrenaline Race, będący wyścigiem 4 postaci do określonego celu za pomocą wszystkich możliwych środków – znaczy się drogą powietrzną. To o tyle trudny tryb, że ukończenie wyścigu na pierwszym miejscu będzie naprawdę sporym wyzwaniem i niewprawieni gracze zaczną sobie wyrywać włosy z głowy, gdy zabraknie kilku metrów do oponenta na pierwszej pozycji.
Ale czym byłby skydiving bez powietrznych akrobacji? Twórcy pomyśleli także o tym i dzięki temu możemy robić “beczki” czy fikołki w powietrzu. Fajnym dodatkiem jest kilka opcji kamery, w ten sposób możemy obserwować wszystko z widoku pierwszej osoby. Mimo to szczerze przestrzegam przed tym, bo od wykonywania ewolucji z takiej perspektywy szybko nabawimy się mdłości i stracimy orientację w grze, co jest niedopuszczalne podczas szybowania z ekstremalnymi prędkościami tuż nad ziemią, za co dodatkowo jesteśmy punktowani. Jeśli jednak zaliczymy wtopę i uderzymy o podłoże, skały czy drzewa, to w trybie wyścigu możemy po kolizji wcisnąć przycisk, by cofnąć czas do odpowiedniego momentu, wyjść z opresji i nie tracić cennych sekund.
Sterowanie w grze jest zrobione naprawdę dobrze, tutaj także nie szczędzono różnorodności – ogrywając tytuł na PS3 mogłem używać dwóch kontrolerów Move, gałki analogowej lub sensora ruchu w samym padzie. Najwygodniejszym sposobem jednak było dla mnie standardowe wychylanie drążka w kierunku, w którym miała udać się postać, a mimo to i tak bywało ciężko. Same osoby odpowiedzialne za tytuł polecają sterowanie Kinectem lub Move’em dla ludzi szukających “większych wrażeń”.
Muszę pochwalić oprawę wizualną, która jest po prostu świetna. Sama gra nie sięga poziomu najlepszych tytułów AAA, ale jest bardzo ładna. Widoki, które podziwiamy, mogłyby wprawić nas w osłupienie, gdyby nie to, że nie mamy ani chwili na zatrzymanie się i przyjrzenie detalom, choć może to i nawet lepiej. Muzyka w grze niczym się nie wyróżnia, wpasowuje się w klimat tytułu i po prostu jest, by gra nie była zbyt cicha i jeszcze bardziej monotonna. Ludzie, którzy szukali w tytule zabawy na długie godziny, mogą się niestety rozczarować, bo jest to idealna gra na pół godziny, gdzie ukończymy wyścig, wykonamy kilka zadań i wrócimy do poprzedniej czynności czy wyjdziemy z kimś na spotkanie.
Na koniec może dodam, że da się zagrać kobietą przebraną za latającą wiewiórkę – niby nic specjalnego, jednak gdybym oceniał grę punktowo, to ten smaczek dodałby do recenzji kilka oczek więcej, bo nie da się nie zapamiętać chwili, gdy jako wielki wiewiór lecimy wewnątrz Wielkiego Kanionu. Gra to pozycja obowiązkowa dla fanów tego sportu, osób, które mają trochę wolnego czasu i takich, które mają go trochę więcej.