Drugiego października przedstawiciele serwisu gametrade.pl otrzymali pismo z kancelarii adwokackiej obsługującej firmę Sony Computer Entertainment Polska Europe, w której oskarża się ich o „[nieautoryzowane] organizowanie sprzedaży, a w szczególności dzierżawy gier telewizyjnych dedykowanych na konsole PlayStation” i domaga się „zaniechania dalszych naruszeń”. Informację jako pierwszy zrelacjonował serwis Antyweb.
Autorzy serwisu zareagowali niemal natychmiastowo, wykorzystując internet jako broń w PR-owej walce przeciwko Sony. Według właściciela, Gametrade działa całkowicie legalnie. Serwis zajmuje się pośrednictwem między sprzedającymi/kupującymi/wymieniającymi się zakupionymi wcześniej grami. Oczywistym było, że internauci szybko podłapią temat i bez wgłębiania się w niego natychmiastowo poprą twórców strony.
Okazuje się jednak, że pod wierzchnią warstwą całkowicie legalnego pośrednictwa, autorzy operują drugim, mniej legalnym (a przynajmniej niezgodnym z licencją usługi) procederem odsprzedaży dostępu do „kont” PlayStation Network.
Co więcej, autorzy nie ukrywają tego faktu – zwalają za to winę na swoich użytkowników!
Pomijając fakt, że linia obrony „inni też to robią” woła o pomstę do nieba, a ciche przyzwolenie na rozwój zabronionego procederu na komercyjnym serwisie jest moim skromnym zdaniem niemoralne, to całość tego stwierdzenia… jest całkowicie fałszywa!
Po pierwsze, to autorzy forum stworzyli specjalny dział wyłącznie w celu kultywowania tego procederu – z premedytacją więc działali jako pośrednicy. Po drugie, na własną rękę namawiali na swoim profilu Facebookowym do korzystania z tej funkcji. Czy Sony faktycznie nie ma więc podstaw do oczekiwania, by takie działania zostały ukrócone w sytuacji, gdy podpisują się pod nim właściciele serwisu?
…i kto to mówi
Autorzy serwisu Gametrade.pl oskarżają pośrednio Sony o kłamstwo. Mówią, że „nie rozumieją” o co chodzi w dokumencie i że wszystkie działania wortalu są zgodne z prawem… uprawiając jednocześnie bardzo nieczystą walkę na słowa.
„Sony żąda zamknięcia Gametrade.pl” wrzeszczy nagłówek na oficjalnej stronie serwisu… gdy tak naprawdę oskarżyciel nie pisnął na ten temat ani słowem.
Po pierwsze: Gametrade.pl nie otrzymało pozwu. Dostało notyfikację o naruszaniu dóbr firmy Sony z prośbą o kontakt w ciągu 7 dni. W dokumencie firma adwokacka wskazuje jedynie, że zignorowanie dokumentu „skutkować będzie […] podjęciem działań […] w celu dochodzenia ochrony praw właściciela praw autorskich.”
Po drugie: Nikt nie chce nikogo zamknąć. Dokument wyłącznie „wzywa do natychmiastowego zaniechania dalszych naruszeń”. Sony prosi wyłącznie o pozbycie się treści naruszających ich „prawa majątkowe”. Nawet zakładając, że wymusiłoby to na serwisie całkowite wycofanie się ze wspierania produktów Sony, Gametrade wciąż operować może na grach konkurencji!
Trochę z przymrużeniem oka moglibyśmy zapytać: w sytuacji gdy, by ratować skórę, Gametrade kłamie w żywe oczy swoim użytkownikom, czy nie zabawnym byłoby, gdyby Sony wycofało się z oskarżenia i zamiast tego wystosowało pozew o poświadczanie nieprawdy i działania mające na celu zniszczenie wizerunku firmy?
Czy Gametrade jest winne stawianych im zarzutów? Tego nie wiem, nie jestem sędzią i nie ja będę o tym decydował, jeśli sprawa trafi do sądu. Uważam jednak, że w tej jednostronnej bitwie (bo Sony na pewno zbierać będzie tęgie baty od fanów Gametrade) przyda się inne spojrzenie na tę nową „internetową dramę”.
Aktualizacja: Serwis Gametrade.pl wystosował oficjalną odpowiedź