Clustertruck jest bardzo dynamiczną grą zręcznościową; jakby się uprzeć, można by ją nazwać po prostu platformówką z ciekawym pomysłem – mianowicie, nasze platformy to rozpędzone ciężarówki, a „podłoga to lawa”. I w sumie wszystko inne też.
Rozgrywka polega więc na skakaniu z ciężarówki na ciężarówkę, unikając pułapek, przeciwników czy po prostu ścian i innych elementów otoczenia, każde dotknięcie czegokolwiek poza pojazdami zatrzymuje poziom i konieczne jest rozpoczęcie od nowa. Oczywiście dalej znaleźć można takie elementy jak promienie ściągające, kosmiczne odkurzacze czy inne trampoliny, w większości przypadków jednak musimy cały czas uważać, by przypadkiem nie ześlizgnąć się na ziemię. Stać możemy na dachu pojazdu, na kabinie kierowcy lub chwycić się w ostatniej chwili krawędzi tira i wybić się powrotem do góry.
Może wydawać się to prostą sprawą, jednak autorzy byli naprawdę kreatywni. Czasami trzeba szybko przeskoczyć belkę i wskoczyć na ten sam pojazd, który jednak pędzi w przepaść, trzeba więc się od niego odbić i przeskoczyć wspomnianą dziurę, by trafić na kolejną ciężarówkę jadącą w przeciwną stronę (brzmi chaotycznie i szalenie i… tak jest). Do ogrania jest ponad 100 poziomów (na ten moment, więcej o tym za moment) od samych twórców i w teorii nieskończoność od innych graczy; w nasze ręce złożono edytor poziomów. Na pierwszy rzut oka wydaje się całkiem intuicyjny, ale z dużymi możliwościami, jednak nie bawiłem się nim za długo, nigdy nie miałem talentu do takich zabaw. Przetestowałem kilka plansz, wszystko działa, można się pobawić (obowiązkowy poziom z Super Mario Bros. oczywiście jest).
Jeśli chodzi o poziomy autorów, dzielą się na podstawową kampanię: 9 światów po 10 etapów i bonusowe plansze. Każdy świat różni się otoczeniem, w poziomach średniowiecznych dookoła widać dużo katapult i zamków, za to w piekielnym wszędzie jest lawa i mrok. Kampania kończy się nawet ciekawym bossem, a oprócz niej są poziomy przygotowane na różne okazje, choćby halloweenowe i dosłownie sprzed chwili świąteczne – oznacza to, że twórcy postanowili wspierać swoje dzieło po premierze, a to duży plus. Jak to będzie w przyszłości oczywiście nie wiadomo, jednak jeśli wsparcie jeszcze trochę potrwa i doczekamy się kolejnych poziomów, to tylko tym bardziej warto zakupić tę grę.
Należy też wspomnieć ogólnie o oprawie tej produkcji – na pierwszy rzut oka wygląda jak typowa gra zrobiona w Unity; wszystkie elementy mają uproszczoną budowę, trochę jakby wycięte kosą, ale właśnie to pasuje do całej zabawy, bo rozgrywka jest piekielnie szybka, więc liczy się jasność przekazu, gdy trzeba wciąż pędzić na złamanie karku.
Zapewne samo takie skakanie z czasem stałoby się trudne i w końcu nudne, ale na szczęście w nasze ręce złożono zestaw umiejętności. Dzięki nim można na krótki moment zwolnić czas, stworzyć w locie ciężarówkę czy chwilę polewitować. Odblokowuje się je za punkty, zdobywane za wszelkiego rodzaju sztuczki (ryzykowne skoki, pozostawanie długo w powietrzu itp.), ale także za samo kończenie poziomów, więc jeśli ktoś nie jest za dobry w tak dynamiczne gry, to spokojnie da radę coś odblokować, po prostu grając w taki sposób, jaki sprawia mu największą radość. I dobrze, że tak jest, bo w późniejszych etapach zestaw spowolnienie czasu plus podwójny skok jest w zasadzie niezbędny, choć oczywiście można wszystko przejść bez żadnych ułatwiaczy, jest nawet za to osiągnięcie.
No, a skoro już o osiągnięciach mowa – mniej więcej w połowie kampanii gra trochę się zepsuła i osiągnięcia nie wpadały na czas (po paru włączeniach i wyłączeniach tytułu nagle wskakiwały). Również ciężarówki potrafiły się dziwnie pojawiać na planszy (ale tylko za pierwszym razem, po restarcie wszystkie idą zgodnie z planem), a czasem ciężko w ogóle uruchomić samą grę. No ale to wciąż tytuł robiony na Unity, przez studio „niezależne”, więc nie jest to aż tak uciążliwe, by odrzucić jej zakup z tego powodu.
Patrząc na te wszystkie zalety i wady, muszę przyznać, że nie jest to gra dla każdego. Dla niektórych będzie za szybka, dla niektórych za trudna, dla niektórych wreszcie po prostu nudna i zabugowana. A mimo to wciągnęła mnie na 12 godzin, które mogę przedłużyć (i zapewne to zrobię) o jeszcze parę podczas przechodzenia nowych poziomów kampanii/użytkowników, a może się przekonam do tego edytora plansz.
Egzemplarz gry do recenzji zapewnił wydawca, tinyBuild.