Niezależna produkcja, która miała swój początek w marzeniu małej Madelyn. To ona zapragnęła być jedną z postaci w grze Ghouls ‘n Ghosts. Całe szczęście ojciec dziewczynki, nie będąc w stanie spełnić pragnienia swej córeczki, postanowił stworzyć coś, co mogłoby być dla niej równie satysfakcjonujące. Od tamtej pory trwają prace nad projektem gry z Madelyn w roli głównej. Jako wojownicza księżniczka będzie ona bohaterką niezależnego przygodowego platformera – Battle Princess Madelyn.
Dzięki uprzejmości wydawców, miałam możliwość spróbować tego jakże łakomego kąska, który kusi graczy swoim stylem niczym z lat 80., pikselową grafiką i muzyką będącą wariacją na temat chiptune. Sami twórcy nie ukrywają faktu, że gra jest mocno inspirowana takimi produkcjami jak Ghouls ‘n Ghosts czy Wonder Boy 3: The Dragon’s Trap, posiada jednak ona swój niezwykły styl, a co najistotniejsze – historię. Została ona napisana przez autora książek dla dzieci. W wersji pre-alpha, którą miałam okazję ograć, twórcy udostępnili dwie ścieżki dźwiękowe: Arcade oraz Orchestral. Obie równie dobrze podkręcają klimat gry, choć przyznam szczerze, że tryb Arcade bardziej przypadł mi do gustu.
Madelyn to młoda księżniczka, zdecydowanie nie należy ona jednak do tych kobiet, które czekają na księcia na białym rumaku. Bierze los w swoje ręce, postanawia ocalić swoją rodzinę i królestwo od niegodziwości złowrogiego czarodzieja.
Największe inspiracje serią Ghosts ‘n Goblins widać w samej mechanice rozgrywki. Madelyn posiada zbroję niszczącą się po otrzymaniu obrażeń odsłaniając bieliznę, a kolejny cios kończy się śmiercią. Tutaj przydaje się pasek magii, który, wypełniany na bieżąco, zapewnia nam możliwość odrodzenia się w tym samym miejscu. To od nas zależy jak wykorzystamy zasoby „many” – możemy ją równie dobrze spożytkować na efektywniejsze pozbywanie się wrogów, na przykład z pomocą towarzyszącego dziewczynce psa-ducha. Niejednokrotnie ocalił mi skórę.
Ciężko określić poziom trudności po niecałej godzinie grania w wersję pre-alpha. Na chwilę obecną jest on dość dobrze wyważony.
Twórcy obiecują, że w pełnej wersji dostarczą nam dziesięć poziomów, każdy podzielony na pięć sekcji, nie licząc oczywiście ukrytych lokacji – a są pogłoski, że nawet takowe mają się pojawić. Zapowiada się masa znajdziek, dzięki nim będziemy mogli odblokowywać nowe moce czy bronie. W wersji pre-alfa mamy do czynienia z trzema pierwszymi levelami, po ukończeniu których zdecydowanie ma się ochotę na więcej.
Battle Princess Madelyn swoim niezwykłym stylem przeniosła mnie do czasów świetności gier automatowych. 15 marca ma ruszyć zbiórka pieniędzy na dalszą produkcję gry w serwisie Kickstarter. Mam tylko nadzieję że Twórcy nie osiądą na laurach, a pełna wersja gry dorówna przedsmakowi przygody, którego miałam okazję spróbować.