Efektem ostatniego przesiadywania w domu z wiadomych przyczyn jest to, że zdecydowanie za dużo czasu poświęcam na wygrzebywaniu po nocach z odmętów archiw jakichś prehistorycznych ciekawostek i detali. Ten film miał mieć raptem parę wspominkowych minut, skończyło się na ponad 20 minutach analizowania gry o której nikt nie pamięta i zawracania głowy ludziom, którzy przy niej pracowali. W każdym razie, oto Crime Cities rodzimego Techlandu. Bawcie się dobrze. 🙂
					 Poprzedni artykułAnimal Crossing: New Horizons [Switch] — relaksująca kraina ZEN
				
		
					Następny Artykuł Resident Evil 3 (2020, remake) – recenzja
				
		
	 
	
	
	
 
									 
					




