Nowa produkcja Bungie, studia znanego ze świetnej serii Halo, niosła ze sobą wielkie nadzieje. Destiny miało być najdroższą i najlepszą nową marką. Tuż po premierze gry w internecie dało się znaleźć całkiem sporo negatywnych komentarzy pisanych przez niezbyt zadowolonych nabywców. Na szczęście kontrastowały one z okrzykami zachwytu i ja również pójdę mniej więcej w tym kierunku. Znalazłem bowiem co najmniej kilka powodów, dla których warto dać szansę Destiny.
Połączenie gatunków
Każda gra wpasowuje się w pewne ramy gatunkowe. Czasem udaje się takowej znaleźć w więcej niż jednym worku, ale rzadko kiedy mamy do czynienia z taką mieszanką, jak w przypadku Destiny. Studio Bungie zaoferowało nam bowiem połączenie masywnej gry wieloosobowej (MMO), pierwszoosobowej strzelanki (FPS) oraz gry fabularnej (RPG).
Bieganie z bronią jest tutaj główną częścią rozgrywki. Większość czasu spędzimy na strzelaniu do wrogich kosmitów lub wirtualnych graczy, w zależności od tego, który tryb wybierzemy. Całość podzielona jest bowiem na epizod fabularny, w którym znajdziemy główne misje, poboczne patrole oraz przeróżne zadania specjalne, jak i znany z wielu strzelanek tryb wieloosobowego współzawodnictwa. Tam przyjdzie nam rozprawić się z innymi posiadaczami Destiny likwidując członków ich drużyn czy przejmując wyznaczone terytoria.
Za wszystkie działania dostajemy punkty doświadczenia, których odpowiednia liczba podwyższa poziom naszej postaci. Często trafiamy również na nagrody w formie broni, zbroi lub wirtualnej waluty, przydatnej podczas transakcji z handlarzami. Części garderoby i wyrafinowany oręż posiadają własne statystyki, dodające nie tylko punkty obrony i ataku, ale również poprawiające siłę czy wprowadzające w nasz karabin na przykład żywioł ognia.
Z innymi graczami spotykać się możemy w Tower – tętniącym życiem mieście skupiającym wszystkich sprzedawców i powierników zadań. Nie muszę chyba mówić, że najlepszą formą interakcji jest taniec? Czym w końcu byłaby gra MMO bez możliwości pokazania swoich zgrabnych kroków?
Współpraca z innymi
Destiny jest grą online-only co oznacza, że zagramy w nią tylko wtedy, gdy będziemy podłączeni do internetu. Jeśli nie lubimy wchodzić w interakcję z innymi graczami lub jesteśmy po prostu typem samotnika, nic nie stoi na przeszkodzie, aby kosmiczną przygodę przeżyć w pojedynkę. Tytuł mocno nastawiony jest jednak na współpracę i dopiero tworząc drużynę możemy poczuć prawdziwą frajdę płynącą z tej produkcji.
Likwidowanie kosmitów jest w końcu dużo przyjemniejsze, jeśli zaprosimy do tego przyjaciół. Wbudowany chat głosowy zapewnia bezproblemową komunikację, a punkty doświadczenia wpadające na konto całej drużyny pozwolą uniknąć niezdrowej rywalizacji wewnątrz klanu.
Czasem zdarza się tak, że nie mamy przyjaciół lub po prostu nie posiadają oni wymaganej konsoli. Wtedy z pomocą przychodzą nam nieznajomi, którzy również mogą dołączyć do naszej rozgrywki. W przypadku braku chęci drugiej osoby możemy sami biegać po mapach, szukać graczy zajętych wykonywaniem misji i prosić ich o stworzenie drużyny. Cóż, każdy walczy na swój sposób.
Oprawa audio-wizualna
Już podczas testów wersji Alpha stwierdziłem, że Destiny wygląda naprawdę świetnie. Nie jestem w stanie powiedzieć, czy w pełnej wersji gry zaszły jakieś zmiany graficzne, ponieważ produkcja nadal robi świetne wrażenie. Lokacje zawierają sporo szczegółów, widoki zapierają dech w piersiach, a animacja falującej na wietrze peleryny jest najładniejszą, jaką do tej pory widziałem.
Warto również zwrócić uwagę na przerywniki filmowe. Owszem, nie jest to szczególnie ważny składnik gry, ale te w Destiny zrealizowane zostały wyjątkowo dobrze. Nie jest ich niestety zbyt dużo, ale nawet takie małe dodatki jak widok lecących na inną planetę statków, mający tak naprawdę zakamuflować tylko dość długi czas ładowania, sprawiają, że chętniej patrzę na ekran.
Postaci występujące w grze dostały oczywiście własne głosy, łącznie z głównym bohaterem, niezależnie od tego jaką płeć wybierzemy, oraz Duchem – robotycznym, latającym wysłannikiem, którego dubbingował sam Peter Dinklage. Próbkę jego możliwości mogliście usłyszeć w poprzednim materiale dotyczącym Destiny. Muzyka idealnie dopełnia całości, zmieniając się wraz z wydarzeniami na ekranie. Główny temat zapada w pamięć, a cała ścieżka dźwiękowa jest tak dobra, że chwilami miałem ochotę po prostu zatrzymać się, usiąść i posłuchać orkiestry grającej w słuchawkach. Rzadko mi się to zdarza.
Poziom trudności
W dzisiejszych czasach gracze często narzekają, że gry są po prostu za łatwe. Twórcy, słysząc rozpaczliwy lament, często wychodzą naprzeciw potencjalnym klientom i tworzą tytuły skrajnie trudne. Jest to jakieś rozwiązanie, ale ciężko w tym wszystkim znaleźć równowagę. Destiny znalazło.
Poziom trudności w grze wygląda na bardzo dobrze zbalansowany. Próg wejścia nie jest zbyt wysoki – szybko przyzwyczajamy się do sterowania oraz mechanik obecnych w grze. Pierwsi przeciwnicy również nie sprawiają szczególnej trudności, ale nie są też na tyle słabi, abyśmy mogli przebiegać przez poziomy z zamkniętymi oczami.
Po kilkunastu godzinach grania nadal spotykamy wrogów będących dla nas sporym wyzwaniem. Ciekawym rozwiązaniem są misje grupowe, z wieloma bossami, które zapewniają chyba najwięcej zabawy. Warto pamiętać też o dobrze dobranych członkach załogi tak, aby jedna osoba nie ściągnęła całej drużyny na dno.
Międzyplanetarne podróże
Ziemia jaka jest, każdy widzi. Podobnie z Księżycem – trochę już o nim wiemy, podobno byliśmy, a w pogodne wieczory możemy wyraźnie obserwować go na niebie. Inaczej jest z Wenus i z Marsem. Tych planet nie mieliśmy jeszcze szansy zwiedzić, więc z pomocą przychodzi Destiny.
Na początku rozgrywki zwiedzamy oklepaną Ziemię, lądując na terenie dawnej Rosji. Planeta nieco się zmieniła i gdyby nie fakt, że poinformowano mnie wcześniej o destynacji, nigdy nie zgadłbym gdzie umiejscowiona jest pierwsza misja. Wraz z postępami w fabule odkrywamy kolejne planety (ups, spoiler!), z których każda posiada inne wrogie frakcje oraz specyficzny klimat.
Mapy nie są bardzo duże, ale zawierają sporo osobnych lokacji. Misje na danej planecie zaczynamy zazwyczaj w tym samym miejscu, lecz w zależności od zadania obieramy inny kierunek zwiedzania. Zakamarków jest dużo i warto się za nimi rozglądać, bo mamy szansę znaleźć skrzynie z nagrodami. A może nawet kilka easter eggów? Kto wie, może Destiny znajdzie kiedyś swoje miejsce w naszym System Error?