Przeglądasz: PlayStation Vita

Kategoria nadrzędna

Wyobraź sobie książkę, która od początku informuje, że w trakcie lektury będziesz co jakiś czas dostawał kopniaka w brzuch. Albo wyobraź sobie film zwiastujący, że jego widzowie otrzymają solidnego sierpowego w twarz podczas seansu. Dziwne? Zniechęcające? Odważne? To wyobraź sobie grę sygnalizującą na start, że rozgrywka polega głównie na próbach wybrnięcia z bardzo trudnych sytuacji, a porażki w naszych działaniach będą na porządku dziennym. Tak właśnie wita Darkest Dungeon od studia Red Hook.

Klik, brzdęk… Troszkę w lewo, odrobinkę iii… No, i znów mam swoją głowę. Klik, klik i noga już na miejscu. Łup, brzdęk, ej kolego! Możesz oddać mi moją rękę? A skąd ja Ci misia wytrzasnę na złomowisku? Gdzie? Ale on wysoko. Żaden problem, wystarczy się rozciągnąć. Jeszcze troszkę, odrobinka i… No, mam! Proszę, oto Twój miś. Ale nie uciekaj, no! I znów jestem sam. Pora wracać do domu!

Na Vitę trafiła właśnie nowa Persona, choć nie do końca taką jaką by sobie wymarzyli gracze. Mimo to, Dancing All Night, jest tytułem solidnym i jeśli lubicie miks powieści wizualnej i gry rytmicznej (to ci mieszanka!) to będzie to coś dla was!

Undertale to tegoroczna „gra-niespodzianka” – indyk, który niespodziewanie zawładnął umysłami graczy. Świetna, przewrotna fabuła, fenomenalna ścieżka dźwiękowa i cholernie cwany gameplay stawia ją w czołówce faworytów tego roku.

Steins;Gate to wizualna nowelka o podróżach w czasie, definicji duszy, człowieczeństwa i losie. To również bardzo przyjemna pozycja dla miłośników gatunku, idealna dla konsoli PlayStation Vita.

Kiedy wielkimi krokami zbliżała się premiera Hotline Miami 2, wśród fanów pierwszej części rosły coraz większe nadzieje i oczekiwania. Wszyscy chcieli jeszcze raz wziąć udział w szaleństwie zamaskowanych zabójstw, zatopić się w psychodeliczny klimat i posłuchać charakterystycznej muzyki. Wtedy nawet przez myśl by mi nie przeszło, że Wrong Number może być złą grą. Zwyczajnie nie mogło nią być. Dlatego też przeraziłem się wręcz, gdy w dzień premiery, jeszcze przed zagraniem rzuciłem okiem na centrum społeczności Steam. I ujrzałem raczej niepochlebne opinie. A raczej ich strzępki, bo nie chcąc się nimi sugerować, postanowiłem wreszcie po prostu zagrać.

Zespół Double Fine podjął się niełatwego zadania odkurzenia jednej z najlepszych gier przygodowych ubiegłego wieku. Misję utrudniał fakt, że większość materiału źródłowego uznawana jest za zaginioną. Czy Tim Schafer i spółka podołali ponuremu fandango? O tym przekonacie się z naszej recenzji!

Od razu przyznam się bez bicia, że na odświeżonego Isaaca czekałem jak siedmiolatek wyczekujący Bożego Narodzenia. Podglądałem sobie po trochu aktualizacje na blogu autora niczym dziecko otwierające kolejne okienka kalendarza adwentowego. Dla mnie premiera Rebirth to takie małe święto, bo Ofiarowanie Izaaka to jeden z najlepszych zabijaczy czasu z jakimi się spotkałem. Oczekiwania miałem więc ogromne, a hype, jaki mi się udzielał już od pojawienia się pierwszych informacji o planowanym remake’u wzrastał coraz bardziej wraz ze zbliżaniem się daty premiery. W zasadzie ciężko określić, dlaczego gra ta wciągnęła mnie aż tak mocno, bo przecież pierwszy Izaak nie był pozbawiony wad. Ba, miał ich całą masę, od denerwujących bugów po uciążliwego Flasha, ale i tak straciłem ponad sto godzin na rozgrywaniu kolejnych podejść, a nawet po uzbieraniu wszystkich osiągnięć zdarzało mi się wracać. Jak więc wypada szumnie zapowiadana wersja odświeżona na tle oryginału?