Autorem niniejszej recenzji jest Insajd
Dwa lata temu w moje ręce wpadła pewna gra. Na tyle nietuzinkowa, że samym pomysłem zachęcała do przetestowania. Shelter, bo tak się nazywała, wrzuciła mnie w skórę borsuczej mamy, która miała przed sobą tylko jeden cel: zapewnić przetrwanie swoim młodym. Tytuł w moich oczach obronił się bardzo dobrze – chwytająca za serce opowieść i granie na uczuciach gracza zapewniły mi niemałą dawkę emocji, przez co pamiętam go całkiem nieźle także dziś. Dlaczego o tym wspominam? Ano dlatego, że autorzy postanowili uszczknąć jeszcze trochę z dobrego pomysłu i zaoferowali nam część drugą: tym razem z rysiem w roli głównej.
Shelter 2 to gra w dużej mierze podobna do pierwowzoru, dlatego zacząłem od małego przypomnienia części pierwszej. Zrobiłem to także z powodu pytania, jakie obija się w mojej głowie: czy jest to tytuł lepszy?
Produkcja znowu oferuje nam zabawę w niańczenie garstki młodych mających pod naszą opieką mają wyrosnąć na zdrowych i silnych przedstawicieli swego gatunku. Tym razem jednak zmienia się nieco sposób prowadzenia rozgrywki. Zamiast poruszać się po raczej korytarzowych poziomach w stylu części pierwszej, tu mamy dostęp do trzech otwartych przestrzeni, po których możemy dowolnie hasać. Ewoluowała także dynamika zabawy, kończy się krycie przed niebezpieczeństwami i ciągłe uciekanie. Rysie to nie przestraszone borsuki i bardzo szybko ze słodkich kociąt zmieniają się w podobne matce małe predatory, pomagając nam w polowaniu. Aby uprościć sobie poszukiwanie pożywienia, możemy przejść w specjalny tryb łowiecki. Rysie węszą wtedy w poszukiwaniu ofiar, a te podświetlają się na czerwono. Ułatwia to też rozeznanie się w otoczeniu, bo ujrzymy także ikony oznaczające nasze młode oraz miejsca, w które możemy się udać.
Tu jednak pojawiają się wady takiego rozwiązania. Nieskrępowane bieganie po tundrze daje początkowo satysfakcję, szybko jednak staje się zwyczajnie nużące. Możemy co prawda polować na kilka rodzajów zwierzaków oraz szukać różnych znajdziek na mapie, ale to w zasadzie wszystko. Problemem jest też fakt, że młode rysie bardzo szybko stają się znacznie bardziej samodzielne, przez co nieco mniej czułem na sobie ciężar opieki nad nimi. Nadal mogą umierać, szczególnie na pierwszym etapie ich rozwoju i uczucie straty jest równie dołujące co w części pierwszej, jednak poza możliwością pogubienia ich przy długim biegu albo zagłodzenia nie mamy tu innych przeciwności. Początkowo co prawda straszy się nas wilkami, ale nie spotkałem ich w dalszej części gry.
Nie przeszkodziło to jednak tytułowi w zaskoczeniu mnie zakończeniem. Idealnie wpasowuje się ono w ciepły obraz całości i łapie za serce, podobnie jak w przygodzie rodziny borsuków. Oglądając to piękne zwieńczenie tytułu, na krótki moment w zasadzie zapomniałem o jego wadach. Ciężko jednak nie zwrócić uwagi na to, że znowu jest to produkcja bardzo krótka. Ukończenie opowieści zajęło mi jakieś dwie godziny, co można odpowiednio wydłużyć, szwendając się tu i ówdzie albo rozpoczynając zabawę od nowa, już jako jedno z uchowanych kociąt rysiej mamy. Zabawa wygląda wtedy bardzo podobnie do pierwszego podejścia, dlatego jeśli kogoś nie satysfakcjonuje ogólna koncepcja gry, to może się zawieść jeszcze bardziej.
Shelter 2 to przeżycie krótkie, ale przyjemne także ze względu na wrażenia wizualno-słuchowe. Patchworkowa grafika prezentuje się niezwykle mile dla oka, a spokojne obserwowanie falującego lasu czy nieruchomych, odległych gór to miła odmiana od ciągłego uganiania się za zwierzyną. Oprawę wizualną świetnie uzupełnia muzyka, która potęguje wrażenia i pozwala zatopić się w tym pięknym świecie. To też właśnie zasługa tych dwóch elementów sprawia, że w Shelter 2 gra się tak przyjemnie. Podczas zabawy zwyczajnie odcinałem się od świata zewnętrznego, pozwalając kojącej muzyce nieść mnie przez piękną tundrę. Soundtrack to definitywnie ten element tytułu, do którego jeszcze wrócę.
Chciałbym wreszcie powrócić do pytania, jakie zadałem w drugim akapicie. Otóż ciężko powiedzieć, by Shelter 2 był grą lepszą od swego pierwowzoru. To zwyczajnie produkcje na podobnym poziomie. I choć różnią się nieco między sobą w niektórych aspektach, to satysfakcja z zabawy jest bardzo podobna. Dlatego Ty sam, graczu, powinieneś zdecydować czy wolisz perypetie rodziny borsuków, czy też gromadki rysi. Shelter 2 to tytuł dość krótki i specyficzny, ale podobnie jak i część pierwsza, na pewno znajdzie swoich zwolenników.