NES Mini nadal pozostaje towarem deficytowym? Raspberry Pi brzmi jak interesująca alternatywa? Jeśli chcemy zbudować własną mikrokonsolę opartą o Linuksa, to czemu nie zrobić tego z klasą. Obudowa NesPi to fantastyczna opcja zarówno pod względem jakości wykonania jak i rozwiązań wygodnicko-pomysłowych™.
A dlaczego nie przepadam za ludźmi rekomendującymi Raspberry Pi do wszystkiego? Są dwa główne typy materiałów pod którymi pojawiają się takie wypowiedzi. Pierwsza to jakieś projekty zrób-to-sam, gdzie próbuję bawić się w lutowanie czy przerabianie sprzętu. Raspberry Pi z emulatorem to nie jest żaden projekt. To jest dosłownie wrzucenie emulatora na kartę pamięci. Pomysł równie skomplikowany co odpalenie mario w przeglądarce.
Druga grupa komentarzy pojawia się często pod jakimś specjalistycznym sprzętem dla pasjonatów. Jakiś nowy NES odpala stare kartridże, ale przychodzi gość i mówi, że w tej samej cenie to on ma Raspberry Pi, argumentując dodatkowo, że przecież nie będzie kupował teraz kartidżów do konsoli. No i tu już mamy do czynienia z klasycznym błędem poznawczym. Nie wszystko jest dla każdego. Ktoś kto nie ma żadnych kartridżów nie jest oczywiście grupą docelową dla takiego produktu. To tak jakby człowiek bez stóp pytał po co ludzie kupują buty. Sugerowanie Raspberry Pi, które nie odpala kartridżów komuś kto chce odpalić kartridż nie ma najmniejszego sensu.
Jest też powód trzeci dla którego nie lubię tego argumentu. Gdy ktoś mówi: “Zamiast marnować X złotych na sprzęt Y wolę wydać mniej na Raspberry Pi.” Najczęściej w kontekście jakiejś tam oszczędności pieniędzy. Dla mnie jest to argument najmniej zrozumiały z nich wszystkich, bo w XXI wieku naprawdę nie trzeba kupować nic po to, żeby móc grać na emulatorach. Każdy z nas nosi w kieszeni telefon komórkowy o mocy kilkukrotnie większej niż najpotężniejszy model Raspberry. Jeśli ktoś chciałby naprawdę oszczędzić to zamiast wydawać paręset złotych na komputer może po prostu kupić kabel do swojego telefonu i grać na telewizorze już posiadanym kontrolerem. Jeżeli wydatek jest tu największym problemem to naprawdę nie trzeba kupować całego nowego sprzętu żeby pograć na dużym ekranie.
Co nie znaczy, że Raspberry Pi nie jest fajnym urządzeniem do emulacji czy sprytnych domowych projektów. Nie uważam po prostu żeby był panaceum na wszystkie bolączki fanów retro jak chcieliby bardzo niektórzy z naszych komentujących.