Wszystko.
W przeciwieństwie do tematu ostatniego tekstu z serii, na najnowszych Avengersów poszedłem z pewnymi oczekiwaniami. Marvel ma u mnie kredyt zaufania, parę ostatnich filmów MCU które udało mi się zobaczyć bardzo mi się podobały (nie widziałem wszystkich, ale większość). Spodziewałem się znowu ciekawych postaci, dobrej chemii między nimi, przynajmniej dobrych efektów specjalnych. Jestem zadowolony.
Opinia z pewnością nie wielkiego znawcy Marvela i osoby niedoświadczonej w recenzowaniu filmów. Ale podobno takie teksty też się fajnie czyta. Spoilerki.
Fabuła jest często określana jako „tymczasowa” – polecam film Łukasza Stelmacha, bardzo ciekawy punkt widzenia. Jeśli mogę go jakoś skomentować – podoba mi się to że, że pierwsi Avengers z super ogromnego team-upu przeszli do filmu zwykłego, nieaktualnego, nie najlepszego w uniwersum. Pokazuje to rozwój medium, jak wiele czasu minęło i ile zmian się dokonało. Avengersi stali się komiksowymi eventami. W pewnym punkcie w historii niesamowite, po pewnym czasie trzeba się będzie do nich przygotować, wypadną trochę z obiegu. Ulotność medium. To właśnie nie niepokoi mnie jak Łukasza, ale bardzo mi się podoba. I dodatkowo nie sądzę, żeby z tym filmem było tak samo. Pierwsi Mściciele co prawda zamykali pewien etap uniwersum i otwierali, ale ten film można powiedzieć zamyka CAŁE uniwersum. Dochodziliśmy do niego od lat, od 19 filmów, od niezliczonych mrugnięć okiem i nawiązań. Nawet za wiele lat, gdy postacie się zmienią, gdy stawka urośnie albo po prostu się zmieni, wiele osób będzie zaczynało dopiero swoją drogę z MCU i będą z poradnikami oglądać całą serię, dochodzić do tego filmu i zachwycać się.
Najbardziej podobały mi się wszelkie team-upy. Postacie, które nieźle działały w swoich mniejszych grupach, w tych większych są jeszcze lepsze. Gdy w jednym miejscu spotyka się trzech pewnych siebie, zabawnych, egoistycznych buców, kończy się to świetnie. Gdy przez wiele lat to fanarty, fanfici, fan-itd pokazywały nam ewentualnie spotkanie różnych bohaterów (no i komiksy, ale tutaj mowa o tych konkretnych wersjach postaci), wreszcie doczekaliśmy się oficjalnej wersji. I jest wyśmienita, po prostu siedziałem, słuchałem, i oglądałem jak oczarowany. Gdy w filmowym uniwersum DC spotkanie takich postaci jak Batman i Superman nudzi, i w kinie zastanawiałem się kiedy to się wreszcie skończy, tak tutaj chłonąłem relację nordyckiego boga i gadającego szopa i chciałem, żeby to trwało i trwało.
Poza tym cały ogrom tego filmu. Pierwszy avengersi – 6 superbohaterów, wow, wcześniej tego nie było. Teraz nie dość że ekipa 3 razy większa, to jeszcze to pomieszanie styli. Gdy wcześniejsze produkcje Marvela mają swój (w pełni uzasadniony) podział na Ziemię, Asgard, kosmos, i tak dalej, tak tutaj połączenie tego wszystkiego jest niesamowite. Gdy Doktor Strange walczył magią z magią, tak tutaj mamy magia kontra wysoko zaawansowana technologia obcych. Nadnaturalne zdolności Scarlet Witch kontra kosmiczni asasyni. Czuć w tym wreszcie komiksy, koniec oddzielności stylów. Brakowało tylko pojawienia się X-Menów.
Czego spodziewałem się po efektach – użycia nareszcie tej ostatecznej mocy, kamieni nieskończoności. To się zdarzyło, czekałem wprawdzie na walki posiadaczy kamieni między sobą, np. ktoś z dwoma kamieniami vs Thanos z trzema, tego nie było ale i tak jestem zadowolony. Oprócz tego naprawdę pozytywnie zaskoczyło mnie ukazanie marvelowego kosmosu. To co było w Strażnikach Galaktyki czy w Thorze okazało się po czasie naprawdę skromne. Kuźnia Asgardu na martwej gwieździe, Tytan, Vormir, Knowhere (to było, ale tym razem w innej oprawie) i inne. Zwłaszcza gwiezdna kuźnia na umierającej gwieździe neutronowej, naprawdę spodobał mi się ten koncept i wyglądało to świetnie.
Było sporo zaskoczeń. Najbardziej zaskoczył na pewno Redskull, to był niezły powrót. Oprócz tego również cała budowa. Przez to rozbicie na dwa filmy, spodziewałem się budowy – team-up, team-up, team-up, końcówka tuż przed walką z końcowym bossem. To co otrzymaliśmy było lepsze niż ten standard, bardziej zaskakujące, ale też niestety bardzo mocno teraz czekam na kolejną część. Trzeba będzie skoczyć do kina na premierę.
Nie jestem jednak aż tak podjarany na villaina jak… cały internet się okazuje. Wreszcie ktoś sensowny, komentują internauci, wreszcie jakaś sensowna motywacja, pojawiają się posty. Jak dla mnie i on w sumie całkiem standardowy, i motywacja nie aż tak specjalna. Nie że coś złego, nie. Po prostu ogólny poziom MCU.
W następnej części chciałbym zobaczyć więcej zabawy z kamieniami. Ze zdjęć z planu widać znowu sceny z ataku na Nowy Jork z pierwszej części serii, chciałbym żeby to ciekawe pociągnęli – podróż w czasie lub do alternatywnych rzeczywistości. Żeby nie wszyscy magicznie powrócili. I żeby znowu jakoś nieszablonowo podeszli do villaina oraz zakończenia.
PS: Thor jest zajebisty.
Zdjęcia pochodzą z oficjalnej strony filmu.