Wprowadzenie
Około 4 lat temu pożyczyłem od kolegi grę o nazwie Dragon’s Lair 3D: Return to the Lair. Pomijając fakt, że nie oddałem jej do dzisiaj, jest to produkcja, w którą bardzo miło grało mi się dawno temu, a wczoraj postanowiłem ją ponownie zainstalować, by móc ją zrecenzować i sprawdzić, czy dalej po paru latach będzie tak samo dobra jak kiedyś.
Fabuła
Jak zaczęła się cała historia? Dzielny rycerz Dirk Daring wkracza do strasznego zamku, ponieważ pragnie uratować przepiękną księżniczkę Daphne. Przy okazji musi także pokonać złowrogiego maga Mordroka. Wygląda na proste? Bo tak jest. Fabuła jest tutaj praktycznie znikoma. Chodzimy po różnych komnatach w poszukiwaniu pięknej damy. Nic dodać, nic ująć. Serio. Szkoda tylko, że o imieniu naszej panny dowiedziałem się z okładki. Tak samo w przypadku czarnoksiężnika.
Główny bohater
Jak już się pewnie domyślacie – głównym bohaterem jest rycerz Dirk. I… to praktycznie wszystko, co tak na prawdę o nim wiemy. O jego cechach charakteru możemy się dowiedzieć poprzez obserwowanie Dirka i jego akcji podczas gry. A one są naprawdę różnorakie – nasz bohater potrafi się bać, zaczyna się nudzić, gdy przez chwilkę nic nie robimy (ba, nawet kaleczy się mieczem, masochista jeden), cieszy się oraz nie waha się przy przechodzeniu do kolejnej komnaty.
Grafika
Przejdźmy do grafiki. Cóż, na początek powiem, że jest to gra z 2002 roku, więc wizualnie produkcja ta przedstawia się… całkiem dobrze, jak na swój wiek. Tekstury wyglądają ładnie i przejrzyście, nie zauważyłem żadnych kanciastych powierzchni czy niewygładzonych czcionek. Praktycznie nigdzie nie ujrzałem czegoś, co wyglądałoby brzydko. I bardzo mnie cieszy, że gra normalnie uruchomiła się na moim komputerze, bez żadnych problemów, które jak wiadomo, czasem potrafią występować przy starszych produkcjach.
Lokacje
Można powiedzieć, że Dragon’s Lair 3D nie potrafi nas zanudzić powtarzalnością lokacji – akcja niby dzieje się w zamku, prawda? Więc moglibyśmy myśleć, że będziemy widzieć to samo po raz setny a nawet częściej, ale tak nie jest. Biegamy po wielkim legowisku smoka, chodzimy po kanałach pod zamkiem i odkrywamy wiele, bardzo wiele przedziwnych lokacji, które kryją się w tym pokręconym i dziwnym pałacu Mordroka.
Warto dodać, że większość pomieszczeń pojawiających się w tej produkcji była już chociażby w automatowej wersji Dragon’s Lair (Dark Archon ją ostatnio zrecenzował). Jednak gra nie kończy się na pokonaniu smoka, jest to może gdzieś środek gry, przez co możemy pobiegać po tym przecudnym zamku jeszcze dłużej.
Wyposażenie Dirka
A czym może machać i strzelać nasz Dirk? Oczywiście swoim mieczem i kuszą. Jego broń długodystansowa może używać kilku rodzajów bełtów. Jakie to bełty? Zwykłe, ze stalowymi grotami, ogniste, które płoną (dziwne, no nie?) oraz magiczny bełt. Warto dodać, że ten ostatni zadaje duże obrażenia, ale możemy nosić tylko jeden taki przy sobie. I w sumie to by było na tyle. Wyposażenie Dirka jednak nie kończy się na tym. Nosi on także przy sobie mikstury, które uzupełniają jego pasek życia, oraz takie, które odnawiają jego manę. Podczas ratowania księżniczki zdobywa on także potężny pierścień, pozwalający mu gromadzić manę i wykorzystywać ją. Dzięki niemu używa smoczych esencji, dających mu różne moce związane ze smokami. Bohater może zyskać odporność na ogień albo pokryć płomieniem swój miecz, by zwiększyć zadawane obrażenia. Pozwalają mu one także widzieć to, czego nie zobaczy ludzkie oko lub przez pewien czas szybować w powietrzu, lub przemienić swoją manę w życie. A skoro o manie i życiu mowa – można zwiększać ich maksymalną ilość poprzez znajdowanie odpowiednich power-upów podczas zabawy. Jest ich dużo i raczej łatwo je znaleźć, wystarczy na chwilę zapuścić się tam, gdzie nie powinno nas być, a możliwe, że takowy znajdziemy. Dirk posiada także magiczny kryształ, który upuściła Daphne. Dzięki temu, że znalazł go nasz bohater, może się ona z nim komunikować i dawać nam (nie)cenne rady…
Pułapki, pułapki, więcej pułapek!
Dragon’s Lair 3D nie jest grą bardzo łatwą – będziemy tutaj ginąć, ponieważ pułapek, które tylko czekają, by zabić Dirka, jest ogrom. Podczas zabawy zostałem zabity bardzo wiele razy. I od razu zaznaczę – przeciwnicy są tutaj łatwi do zabicia. Prawdziwą trudnością jest zabijanie ich podczas manewrowania pomiędzy latającymi ostrzami, rozpadającymi się podłogami oraz gdy dookoła nas rozlewa się lawa.
Zakończenie
Produkcja ta wystarczyła mi na około 4 godziny, więc jest krótka. Ale można ją “maksować”, dzięki różnym rzeczom do znalezienia, jak na przykład złoto lub kryształy. Jednak warto poświęcić ten czas i ją ograć, ponieważ mimo lat, które minęły od jej premiery, dalej jest bardzo grywalną i wartą uwagi produkcją. Polecam ją gorąco każdemu graczowi lubiącemu sobie pograć po szkole czy pracy.