Autorem niniejszej recenzji jest Dymek
Ace Combat: Assault Horizon to zręcznościowy symulator lotów stworzony przez studio Project Aces. Produkcja została wydana w 2011 roku na konsole, a po dwuletnim opóźnieniu swoją premierę miała wersja PC. Wydarzenia z gry drugi raz w historii serii (po Ace Combat: Joint Assault) zostały osadzone w rzeczywiście istniejących miejscach i frakcjach.
Fabuła
Głównym bohaterem jest dowódca szwadronu myśliwców „Warwolf”, pułkownik William Bishop, jednakże wcielimy się też w inne postacie, ponieważ w trakcie gry przyjdzie nam zasiadać nie tylko za sterami myśliwców. Spróbujemy swych sił podczas pilotowania helikopterów, bądź jako strzelec na pokładzie MH-60 Blackhawk. Wydarzenia przedstawione w grze mają miejsce w 2015 roku, mamy za zadanie powstrzymanie rosyjskiego terrorysty, który planuje wywołać globalny konflikt. Fabuła jest płytka i raczej usprawiedliwia nasze podniebne potyczki, niż opowiada coś ciekawego. Przed każdą misją obejrzymy krótką scenkę fabularną, czasami będzie to odprawa, bądź po prostu rozmowa pilotów. Wszystko zostało napisane w powszechnie znanym schemacie – zły Rusek chce przejąć kontrolę nad światem, a święci Amerykanie próbują go powstrzymać. Moim zdaniem historia jest zbyt naciągana, jednak rozumiem, że komuś może się spodobać mimo jej prostoty. Mnie przejadły mi się takie płytkie opowieści.
Sterowanie
Ciężko jest ostatecznie zadecydować czy sterowanie w Assault Horizon zostało dobrze wykonane, do czego przyzwyczaiły nas poprzednie części. Kiedy sterowałem samolotami, gdzie ułożenie przycisków zostało intuicyjne zaprojektowane, moje odczucia były pozytywne i nie miałem do czego się przyczepić. Przy pomocy lewej gałki analogowej wybieramy kierunek lotu, spusty odpowiadają za przyśpieszanie i spowalnianie. Prawą gałką mamy możliwość rozglądania się, a pod przyciskami są rozmieszczone funkcje zmiany broni, wystrzelenia pocisków, ataku przy pomocy działka pokładowego oraz zaznaczania przeciwnika. Jednoczesne naciśnięcie LB i RB aktywuje system Close-Range Assault. Model lotu jest mieszanką rzeczywistych zachowań samolotu oraz lekkiej fantazji autorów na temat akrobacji powietrznych. Myśliwiec zazwyczaj zachowuje się jak prawdziwa maszyna, jednak czasami podczas walki zdarzą się sytuacje, że nawrócimy praktycznie w miejscu lub będziemy lecieli pionowo w górę. Dzięki takim małym odchyłom od rzeczywistości całość nabiera dynamizmu, potyczki wyglądają bardziej efektownie, a nas wciska w fotel na sam widok. Zostało to dobrze przemyślane, jeżeli grałeś w jakikolwiek symulator samolotów na konsoli, poczujesz się tutaj jak w domu.
Jednakże z czasem przyjdzie nam pokierować helikopterem, gdzie nagle okaże się, że sterowanie oraz model zachowań pojazdu zostały diametralnie zmienione. O ile w przypadku samolotów model lotu to subtelna mieszanka praw fizyki i fantazji twórców, tak przy helikopterach to czysta fikcja. Cały system został za bardzo uproszczony, przez co miałem wrażenie, że steruję pontonem, który potrafi unosić się do góry. Kontrolowanie maszyny ogranicza się do wskazania, w którym kierunku chcemy się poruszać, a komputer sam utrzyma stabilność. Jeżeli będziemy chcieli zawisnąć w powietrzu, to wystarczy puścić gałkę odpowiadającą za ruch, a komputer wykona za nas idealny zawis. Aby rozbić maszynę, trzeba włożyć w to dużo serca. Helikopter jest bardzo wytrzymały – do tego stopnia, że potrafi odbić się od budynku bez żadnych szkód. Samo sterowanie jest znośne, o ile nie oczekiwaliśmy jakiejkolwiek symulacji, po kilku misjach jesteśmy w stanie przyzwyczaić się do latania, lecz raczej nie sprawi to nam przyjemności. Na szczęście większą część gry spędzimy za sterami myśliwców mimo kilku epizodycznych momentów, w których wcielamy się w strzelca pokładowego Blackhawka bądź AC-130.
W grze sporadycznie występują QTE, zastanawia mnie po co twórcy je dodali, zazwyczaj służą tylko do tego, aby skłonić nas do spojrzenia w którąś stronę. W ¾ przypadków nawet jeżeli nie naciśniemy nic, to nie zostaniemy w żaden sposób ukarani. Jest to element zupełnie zbędny, dodany na siłę, a mógł być zastąpiony zwykłym ruchem kamery.
System Close-Range Assault
Twórcy zapowiadali, że system Close-Range Assault będzie tym, co sprzeda grę, doda jej dynamizmu a nam zrobi się mokro w majtkach na samą myśl. Czy im się udało? Po części, całość polega na tym, że w określonych sytuacjach mamy możliwość „usiąść” przeciwnikowi na ogonie i ostrzeliwać go podczas pościgu, kontrolę nad maszyną przejmie za nas autopilot a jedyne, co musimy robić my, to dobrze nakierowywać celownik na wrogi pojazd. Czasami zdarzy się, że po trafieniu oponenta rakietą zostaniemy uraczeni piękną scenką przerywnikową prezentującą rozpadający się samolot. Wszystkie te sekwencje wyglądają bardzo dynamiczne, nieraz jednak zdarzy się, że twórcy zaplanowali sobie, iż ten mini-boss ma efektownie zginąć, przez co pogoń trwa do momentu aż nie zostaniemy zaprowadzeni w odpowiednie miejsce, gdzie rozegra się cała scena. Największą wadą systemu jest to, że jeżeli jakiś wróg ma zginąć w konkretny sposób to musimy go wykończyć przy pomocy Close-Range Assault, w każdym innym wypadku inaczej wszystkie nasze ataki chybią.
A w hangarze…
Przed każdą misją mamy możliwość wybrania maszyny, którą chcemy wykonywać zadania, oraz zmiany schematu jej malowania na jeden z predefiniowanych przez twórców. O ile z początku jest dostępnych tylko kilka modeli, to wraz z postępem w fabule odblokowujemy nowe. Jeżeli się już zdecydowaliśmy, czym chcemy polecieć pozostało nam tylko wybranie dodatkowej broni, mogą to być różnego typu rakiety bądź bomby. Wybór jest ograniczany w zależności od rodzaju zadań, jakie mamy przed sobą. Za każdym razem zabieramy prawie 200 zwykłych rakiet, kilkadziesiąt sztuk broni specjalnej oraz nieograniczony zapas amunicji do działka pokładowego. Moim zdaniem ilość uzbrojenia przenoszonego przez każdą maszynę uzmysławia nam, że ta gra jest w bardzo nikłym stopniu symulatorem.
Dostajemy szerokie spektrum modeli samolotów do wyboru – bombowce, myśliwce oraz wielozadaniowe myśliwce. Znajdziemy tutaj znane maszyny pokroju F-16 C czy F-22 Raptor, a także prototypowe konstrukcje, takie jak SU-PAK FA. Każda z maszyn jest oceniana w kilku kategoriach, dzięki czemu do każdej misji możemy dobrać odpowiedni sprzęt. O ile w przypadku samolotów jest w czym przebierać, to potencjał helikopterów został zmarnowany. Twórcy się nie postarali i w grze udostępniono ledwie kilka najpopularniejszych modeli.
Muzyka i efekty graficzne
Graficznie wykonanie pojazdów stoi na bardzo dobrym poziomie, wszystko ładnie wygląda i wiernie odwzorowuje prawdziwe maszyny. Większość kokpitów została dokładnie wymodelowana, a jedyne co mam im do zarzucenia, to brak animacji na niektórych przyrządach pokładowych. Przykładowo kilka starszych samolotów posiada analogowe zegary, niestety w grze zostały przedstawione jako zwykłe tekstury i nie mamy możliwości sprawdzenia na nich, z jaką prędkością aktualnie lecimy. Wszystkie potrzebne informacje zawsze są wyświetlane na HUD-zie.
Strona wizualna reszty elementów gry prezentuje się poprawnie pod warunkiem, że nie zbliżmy się do niczego. Tekstury podłoża wyglądają ładnie z dużych wysokości, lecz gdy tylko zmniejszymy pułap lotu, to możemy zacząć liczyć piksele. Najgorzej wypadają jednak modele oraz tekstury nielicznych budynków, są one brzydkie i powtarzalne. Nawet w największych metropoliach jest kilkanaście wielokrotnie skopiowanych modeli. Ku mojemu rozczarowaniu nie został zaimplementowany żaden system zniszczeń budynków a poza paroma oskryptowanymi momentami nie uświadczymy nic takiego. Nawet w tych kilku miejscach animacje walących się budowli wyglądają co najwyżej średnio, wszystko jest bardzo kanciaste i rozmyte. Możemy strzelać z najpotężniejszych broni do bloków, a jedyne co zobaczymy to czarną plamę, która ma imitować dziurę. Jednakże nie powinieneś się zniechęcać do gry z tego powodu, ponieważ w ferworze walki nigdy nie masz czasu zwracać uwagi na niskiej jakości tekstury, czy brzydkie animacje. Najczęstszym widokiem jaki przyjdzie nam oglądać są eksplodujące samoloty w wielkich kulach ognia i dymu, a ten element został wykonany z pieczołowitością.
Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, po ukończeniu gry najbardziej zapadła mi w pamięć muzyka. Została ona genialnie skomponowana i dobrana adekwatnie do tego, co dzieje się na ekranie. Podczas szybkich scen walki utwory odgrywane w tle stają się szybsze i ostrzejsze, kiedy oglądamy sceny zestrzelonego przyjaciela wszystko milknie, a nam przygrywają tylko cichutko basy. Dodaje to świetnego klimatu całej produkcji, dzięki czemu można się naprawdę wczuć w skórę pilota.
Opinia
Polecam grę wszystkim miłośnikom militariów, maszyny zostały wykonane w świetny sposób, jeżeli ktoś się zna to znajdzie kilka smaczków, np. będzie wiedział dlaczego w grze nie jest pokazany kokpit B-2 Spirit ;). Historia nie jest zbyt wyszukana, lecz ma ciekawe momenty, które trochę ją ratują. System walki w większej części został wykonany na bardzo dobrym poziomie, a oprawa audio-wizualna jest w porządku. Sumując to wszystko, gra ma swój klimat, bardzo miło spędzimy przy niej czas. Ukończyłem grę na konsoli Xbox 360 w czasie trochę ponad 6 godzin.