“Kebab, dlaczego nie zmienisz tej klawiatury na jakąś lepszą? Mamy tyle różnych opcji!”
Takie pytanie mniej więcej co tydzień słyszę w pracy. I niezmiennie na nie odpowiadam, że po co? Na tej naprawdę wygodnie mi się pracuje. I ma ledy.
A o co w ogóle chodzi? Jak pewnie pamiętacie, na krótko przed świętami do redakcji trafiło sporo różnych peryferiów dla zagrajmerów – myszki, mikrofony i oczywiście klawiatury. W natłoku tematów do zrealizowania i wprost proporcjonalnie rosnącego braku miejsca w redakcji udało nam się jakimś cudem przeoczyć jedno urządzenie – konkretnie Bloody B3370R.
Pomyślałem – trudno, trzeba będzie o niej jeszcze coś napisać, ale najpierw muszę ją potestować, nie? Zamontowałem… i przez kolejne dwa miesiące zupełnie zapomniałem, że miałem coś o niej zrobić. Głównie z tego powodu, że korzysta mi się z niej na tyle komfortowo i naturalnie, że zupełnie przestałem zwracać na nią uwagę.
Czym pochwalić może się produkt o tajemniczej nazwie B3370R? Przede wszystkim niską ceną – bo nówkę, sztukę możemy dostać już za zaledwie 150-160 zł w zależności od sklepu. A co ważne stosunkowo nieduża cena nie oznacza od razu dużych ustępstw na jakości. Samo wykonanie jest bardzo przyzwoite – zarówno klawisze jak i większość obudowy oraz podkładka pod nadgarstki wykonana jest z twardego, matowego plastiku, za wyjątkiem górnego panelu samej klawiatury, który jest wykonany z pojedynczego kawałka metalu, co dodaje urządzeniu wrażenia produktu premium.
Wszystkie klawisze są podświetlane pełną paletą barw RGB, które możemy spersonalizować z listy 5 dostępnych efektów wciskając przyciski FN+F12, a także tworzyć nasze własne. Do tego pod lewą dłonią mamy wyraźnie zaznaczone przyciski QWERASDF, które mogą nam pomóc w ogarnianiu niektórych gier.
(naprawdę starałem się pozbyć tych paproszków!)
Same klawisze są wygodne w użyciu, a działają na switchach Light Strike Libra. Cała klawiatura jest reklamowana nie jako mechaniczna a jako optyczna, o czasie reakcji ledwo 0.2ms, a jednocześnie jest relatywnie cicha w porównaniu do mechanicznych odpowiedników.
Powiedzmy sobie szczerze, że propozycja firmy Bloody nie będzie obiektem szpanu i zazdrosnych westchnień naszych kumpli, ale jako przedmiot użytkowy, poprawiający estetykę naszego gamingowego stanowiska sprawuje się znakomicie – i mówię to jako osoba która na codzień w domu używa Corsair K65, markowego sprzętu, blisko 4x droższego niż ten przedstawiony w artykule. I oczywiście nie można powiedzieć, że nie widać różnicy w użytkowaniu, ale jako fan budżetowego sprzętu nie mam jej nic do zarzucenia. Bloody B3370R to solidne rozwiązanie dla gracza z nieco chudszym portfelem – rozwiązanie, które można bez kompleksów postawić na swoim biurku jako solidne uzupełnienie zestawu komputerowego.