Przeglądasz: Komputery

Kategoria nadrzędna Windows PC DOS PC Amiga Commodore Atari ZX Spectrum

Wyobraź sobie książkę, która od początku informuje, że w trakcie lektury będziesz co jakiś czas dostawał kopniaka w brzuch. Albo wyobraź sobie film zwiastujący, że jego widzowie otrzymają solidnego sierpowego w twarz podczas seansu. Dziwne? Zniechęcające? Odważne? To wyobraź sobie grę sygnalizującą na start, że rozgrywka polega głównie na próbach wybrnięcia z bardzo trudnych sytuacji, a porażki w naszych działaniach będą na porządku dziennym. Tak właśnie wita Darkest Dungeon od studia Red Hook.

SUPERHOT to ambitna strzelanka w której naszym największym sprzymierzeńcem jest czas. Ten płynie tylko wtedy, gdy się ruszamy co daje nam taktyczną przewagę nad naszymi kryształowymi, sterylnymi przeciwnikami. Gra, której mimo wad koniecznie trzeba spróbować i doświadczenie jakiego nie można zaznać w żadnej innej grze.

Jak mogłoby wyglądać życie w postnuklearnym schronie? Na to pytanie próbuje odpowiedzieć gra Life in Bunker, która zadebiutuje na Steamie już 25 lutego. Autorzy nazywają ją „połączeniem Dungeon Keepera i Fallouta” i jest to bardzo trafne określenie. Z tej pierwszej serii gra czerpie swoje główne mechaniki, z tej drugiej ogólną atmosferę. Niestety, na tę chwilę nie jest to tytuł wart uwagi większości graczy.

Butterscotch Shenanigans swoim „Crashlands” nie wynajduje co prawda koła, ale lubiane mechaniki skawendżersko-erpegowe (puryści językowi dostają wylewu) odpicowane tu zostały niemal do perfekcji oferując przyjemną, rozluźniającą rozgrywkę zarówno posiadaczom pecetów jak i urządzeń mobilnych. To odwrotność roguelike’a, gdzie śmierć nie jest karana prawie wcale, przeżycie jest opcjonalne, a największą frajdą bywa odkrywanie nowych obszarów i przedmiotów.

Klik, brzdęk… Troszkę w lewo, odrobinkę iii… No, i znów mam swoją głowę. Klik, klik i noga już na miejscu. Łup, brzdęk, ej kolego! Możesz oddać mi moją rękę? A skąd ja Ci misia wytrzasnę na złomowisku? Gdzie? Ale on wysoko. Żaden problem, wystarczy się rozciągnąć. Jeszcze troszkę, odrobinka i… No, mam! Proszę, oto Twój miś. Ale nie uciekaj, no! I znów jestem sam. Pora wracać do domu!

Wełniany Yarny wyrusza w przygodę po wspomnieniach. Unravel to interesująca platformówka z mechaniką przędzy, która staje się naszym narzędziem, liną ratunkową, a jednocześnie barierą stającą nam na drodze.

Nie przepadam za magią. Niemal zawsze, kiedy ta pojawia się na ekranie mojego monitora, zapala mi się czerwona lampka. Często mam wrażenie, jak gdyby twórcy szli po linii najmniejszego oporu, chcąc usprawiedliwić brak własnej inwencji. Jeżeli w świecie zaistniał realny problem komunikacji na duże odległości, nagle magowie odkrywają moc drzemiącą w zwierciadłach, a gdy bohaterowi gry trzeba godnego antagonisty, budzą się czarnoksiężnicy, okultyści i nekromanci. Produkcji w uzasadniony sposób wprowadzających ponadnaturalną siłę, nie będącą dodatkiem, a istotnym elementem gameplayu, można policzyć na palcach jednej ręki. Niemniej czasem ukazują się tytuły eksponujące magię na pierwszym planie, w wyjątkowo przyjazny i akceptowalny sposób tłumacząc jej egzystencję.

Croc: Legend of the Gobbos studia Argonaut Software to jedna z najciekawszych platformówek 3D drugiej połowy lat 90. Choć powszechnie uważa się, że powstała „na fali” innych gier tego typu, w rzeczywistości proces jej rozwoju jest dużo bardziej skomplikowany. Mimo upływu lat gra o krokodylku trzyma się zaskakująco dobrze, szczególnie graficznie, chociaż sterowanie, szlif i projekt poziomów trącą już niestety myszką.