Ze sporym opóźnieniem wywołanym chorobą, wracam do Was z recenzją Donkey Kong: Bananza na Switcha 2. Grą, do której podszedłem sceptycznie (wyglądała jak Odyssey 2, a poza tym nie lubię Donkey Konga)… a okazała się jedną z moich ulubionych platformówek ostatnich lat. O małpich figlach więcej usłyszycie w mojej przydługawej recenzji!
Poprzedni artykułRelacja Kondora – Cronos: The New Dawn
Następny Artykuł Świat Sensible Soccer | retro arhn.eu
