Najnowsze artykuły
Przeszukaj kategorie
- 57337 map w 4 KB, czyli legendarny River Raid
- ELDEN RING: NIGHTREIGN to ciekawy eksperyment…
- Nowa gra na N-Gage po… 20 latach! | Parasite Pack
- Trylogia Gruniożercy wyląduje na Steamie i konsolach!
- POV: Zmęczony stary rozpakowuje nocą DOOM: The Dark Ages [ASMR] 💀
- Blue Prince | Podgląd #219
- Recenzja ELEGOO Saturn 4 Ultra — żywicowa drukarka 3D
- Kocham i nie rozumiem Doom: The Dark Ages | MEGARECENZJA
Przeglądasz: Publicystyka
Kategoria nadrzędna Recenzje Felietony Top Listy Gry PlanszoweNadchodzi era VR-a
O wirtualnej rzeczywistości słyszymy wciąż więcej i więcej. Kolejni producenci prezentują swoje pomysły na VR (Virtual Reality), a według analityków w 2016 roku sprzedaż tego typu urządzeń ma dobić do 5 milionów egzemplarzy. Czy wirtualna rzeczywistość okaże się hitem czy może podzieli losy 3D, które, mimo szerokiej promocji, wciąż jest tylko ciekawostką, a nie wynalazkiem, który w domowych pieleszach bawi miliony? Jak wygląda historia wirtualnej rzeczywistości?
Liberty City Stories — spin-off GTA 3 — po raz pierwszy od swojej premiery 10 lat temu trafiło na urządzenia niemarkowane logiem Sony! Dla wielu graczy będzie to pierwsza styczność z nową-starą przygodą w Liberty City. Ale czy telefon komórkowy jest odpowiednim urządzeniem, by się z nią zapoznać?
Jeżeli uważasz, że Andy Dufresne lub bracia Scofield zwiali z więzienia tylko dlatego, że pracujący tam personel był niekompetentny, a zabezpieczenia przestarzałe, to zapraszam do przeczytania recenzji gry, w której możesz udowodnić, że istnieją zakłady karne nie dające szans na ucieczkę.
Łaskawy tropicielu, czy jesteś gotów znów wyruszyć na łowy i skąpać się we krwi Wielkich? Pragniesz ponownie zapolować na przeklęte bestie i zmierzyć się z Dawnymi Tropicielami? Lepsza okazja niż premiera „The Old Hunters” już się nie pojawi…
Do teraz nie udało mi się spotkać produkcji tego studia, która nie pochłonęłaby mnie na dziesiątki, jeśli nie setki godzin (tak, nawet Diablo 3). W przypadku LotV też wszystko zapowiadało się jak najlepiej, bo i czemu miałoby być inaczej? Spokojnie zamówiłem swoją kopię gry w przedsprzedaży i czekałem na sygnał, że paczka na mnie czeka. Tego dnia, gdy cała reszta świata zagrywała się w Fallouta 4, ja z wypiekami na twarzy oglądałem intro nowego Starcrafta, fantazjowałem o podboju kosmosu i rozwiązaniu kilku interesujących wątków, ciągnących się od początku trylogii.
Dla wikinga, jak wiadomo największym marzeniem jest zasiąść w Valhalli, miejscu, gdzie po śmierci jego życie składać bedzie się z codziennych epickich bitew i conocnych popijaw i imprez. Dla nordyckiego woja to istna kraina szczęścia. By to osiągnąć wojownik taki musi zginąć z bronią w ręku co, biorąc pod uwagę ich naturę, trudne nie jest. Problem zaczyna się, gdy przez zupełny przypadek to się nie uda.
Bzzzzz… Bzzz… Bzzzz… Komar. Taki niebieski. Wkurzający swym bzyczeniem, niczym prawdziwy. No to klikam, żeby się dziada pozbyć. Bang i kończę jego pikselowy żywot. Od razu pojawia się następny. Klikam, następny. Klikam, klikam, klikam… O, wreszcie czerwony. No, to kolego teraz pokażesz mi, gdzie jest ukryty ten ostatni puzzel. No jasne, przecież jak nic był na widoku, tylko wtopił się w ten domek wyglądający jak czajnik. Mam go, wreszcie. Jest szansa, że jednak poskładam świat Tiny w całość.
W ostatnich latach nazwa Electronic Arts nie kojarzy się najlepiej. Zdobycie dwóch tytułów najgorszej firmy w Ameryce, wydawanie mnóstwa nastawionych na zysk sequeli i kontrowersyjne zabezpieczenia DRM nie pomagają w ociepleniu wizerunku. Warto jednak pamiętać, że w epoce 8 i 16 bitów, zanim stało się ogromna korporacją, EA potrafiło zaskoczyć graczy nowatorskimi pomysłami. Dzięki jednemu z nich powstał Road Rash.
Myślę, że nieuczciwym byłoby nazywać moją mizerną oceną nowego Call of Duty pełnoprawną recenzją… Co nie znaczy, że nie mam na jego temat dość jednoznacznej opinii!
Jakże przyjemnie snuć fantazje o przyszłości pełnej sukcesów, bogactwa czy przygód. Gdyby tylko spróbować coś w tym kierunku zrobić… Gdyby tylko realizacja przychodziła równie łatwo, jak marzenia. Czy pamiętacie może wszystkie sytuacje, w których zdarzyło wam się odłożyć coś na później? Założę się, że podobnie jak w moim przypadku – było ich wiele. Ach, lenistwo! Słodyczy błogiego nieróbstwa, jakże jesteś zgubna!