Przeszukaj kategorie
    Całkiem prawdziwy banner reklamowy, nie kłamię

    Od czego by tu zacząć… Może w miarę obiecująco rozpocznę od fabuły. Kolonizatorzy nowoodkrytej, cudownej planety jak i jakakolwiek komunikacja z nimi przepadły równie szybko co ów raj odnaleziono. To nasza postać ma być osobą, która przyjrzy się bliżej całej tej tajemniczej ewaporacji. Lądujemy więc na orbicie i… cóż rzec – gra jak wygląda, każdy widzi i nie, to nie żadna screenowa kompresja, ona jest po prostu taka brzydka. W dodatku prezentuje się tak przez cały czas. Puste góry i równiny aż po horyzont. Czasem trafi się jakiś budynek czy wystająca rura odpływowa, ale to tyle. Nuda, żeby to jeszcze ładne było, niestety nie. Rozumiem założenie, ale widząc rozciągnięte jak się tylko da tekstury z wyraźnymi granicami między jedną a drugą, czuję lekkie rozczarowanie miast niepokoju.

    Doskonale pamiętam wielogodzinną zabawę w starusieńkie Screamer 4×4 jeszcze na moim pierwszym komputerze. Na kolejny godny uwagi tytuł traktujący o wirtualnym taplaniu się w błotku przyszło mi czekać aż do 2010 roku. Off-Road Drive pozytywnie zaskoczyło mnie różnorodnością tras i całkiem niezłą symulacją deformacji terenu, która potrafiła skutecznie utrudnić pokonywanie kolejnych etapów. Mniej więcej rok temu producent Spintires, Oovee Games Studio, wypuścił technologiczne demo ukazujące założenia rozgrywki i model jazdy. Gdy wtedy w nie grałem, nie byłem zbytnio zachwycony.

    Pikachu i spółka nie są może najbardziej majestatycznym obiektem do uwieczniania na płótnie, ale okazuje się, że analizując oficjalne artworki Pokémonów, można się wiele nauczyć o technikach wykorzystywanych przy tworzeniu ilustracji.

    Gdybym miał je porównać do jakiejś inne produkcji, to pewnie najbliżej byłoby jej do… Journey i The Walking Dead. To jest tytuł zupełnie inny od tych, które widzimy na co dzień. Nie myślę tu wyłącznie o tle fabularnym, bo I wojna światowa jednak nie jest często wykorzystywana w grach, ale jest to dzieło poruszające wiele ważnych tematów, a przedstawia je w formie bardzo łatwej do przyswojenia.

    Atari VCS (znanemu później jako Atari 2600) zawdzięczamy jako gracze… w zasadzie wszystko. Gdyby nie agresywny podbój rynku być może nigdy gry komputerowe nie trafiłyby do domów, a konsola oznaczałaby tylko stolik albo didżejowski pulpit. W tym materiale oddajemy hołd tylko kilku z setek gier, które rozpoczęły manię na gry wideo.

    Shovel Knight to genialna platformówka na współczesny sprzęt, symulująca gry na konsolę NES z lat 80. To bardzo profesjonalnie przygotowana mieszanka Mega Mana, Castlevanii, Mario i dziesiątek innych inspiracji tamtej epoki.

    Każdy z istotnych sportów świata jest więc co roku inspiracją dla jednej gry, a te najpopularniejsze bywają rozchwytywane na tyle, że ich symulacje tworzy kilku producentów. Hokej, krykiet, baseball, koszykówka, golf, tenis, sztuki walki czy wreszcie piłka nożna – każdy z fanów tych sportów może rok w rok zanurzyć się w odsłonie gry z nowym numerkiem w nazwie.

    To, że gracze kochają Crasha udowadnia chociażby fakt, że była to jedna z najczęściej sugerowana postaci w naszym Sugestiobocie™. Crash Bandicoot na PlayStation 1 był bardzo ważnym krokiem w popularyzacji trójwymiarowych platformówek, nawet jeśli chwilami frustrował swoim poziomem trudności.