Przeszukaj kategorie
    Całkiem prawdziwy banner reklamowy, nie kłamię

    FAITH: The Unholy Trinity to pikselowa gra grozy cofająca graczy do czasów gamingu tak wczesnych, że ocierających się nawet o epokę Atari 2600. Ale to właśnie zachowawczość w formie i przekazie buduje jej niezwykłą atmosferę.

    Gra, która spędziła w limbo niemal dekadę nie mogła się udać, prawda? A jednak! Według ZłejSaigi™, Dead Island 2 jest produkcją przyjemną! Brutalną, pełną przerysowanej przemocy i świadomą swojego absurdalnego konceptu.

    W 2001 roku gracze mieli okazje powrócić do zamku Wolfenstein, miejsca akcji legendarnej i niezwykle wpływowej strzelanki z 1992 roku. Aż trudno uwierzyć, że między premierą RtcW a dziś minęło grubo ponad dwukrotnie więcej czasu niż między premierą 3D a jej „rebootu”. Czyli obiektu dzisiejszych wspominek redaktora Palara.

    W swojej nowej serii, Pan Dibbler zanurza się w fascynującym świecie wirtualnych koszmarów. Dziejszy horror, Signalis, to jeszcze świeża, stylizowana survivalówka tocząca się w dystopijnej przyszłości.

    Gdybym powiedział komuś nieobeznanemu z tematem, że wyszło kiedyś Guitar Hero na Nintendo DS i miało akcesorium gitarowe i perkusyjne… to nie wiem czy by mi uwierzył. Na szczęście, w rzeczywistości koncept ten nie był tak szalony jak można go było sobie wyobrażać. Choć w skali akcesoriów do gier, nadal są one, jak się nad ty zastanowić… całkiem dziwne!

    Po świetnym RE2 i odrobinę słabszej trójce, przyszła kolej na remake Resident Evil 4 z 2005 roku. Oryginalnie odchodziła ona odrobinę od utartego schematu odsłon poprzednich i zmiany te przeniesiono to wzorowo, jednocześnie unowocześniając odrobinę rozgrywkę.

    Najlepsi Settlersi to, przynajmniej moim skromnym zdaniem, remake innych najlepszych Settlersów. Ma to sens. The Settlers II: 10-th Anniversary (znany też jako „The Settlers II: Następne pokolenie” lub „Die Siedler II: Die nächste Generation”) to jedna z najcieplej wspominanych odsłon Osadników i nawet prawie 20 lat po premierze, gra się w nią super!

    Sześć lat czekałem, żeby zebrać się wreszcie do okiełznania najdziwniejszego okresu w historii serii Worms. Może fakt, że efektem prac jest ponad GODZINNY film trochę wyjaśnia dlaczego tak trudno było mi się do tego zabrać. Jeśli chcecie, możecie nazwać to trzecią częścią „Przeglądu Wormsów”. Nikt tego nie sprawdza!